Jesteś świadkiem wydarzenia? Widziałaś (-eś) coś interesującego? Daj nam znać! Czekamy też na zdjęcia i nagrania wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
W środę opisaliśmy całe zajście w artykule "Na zaczepki odpowiedzieli strzałem z pistoletu". Informację dostaliśmy od świadka. - Widziałem to, widziałem, jak dwóch wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn - jeden bez koszulki cały w tatuażach, drugi z butelką alkoholu w ręku - szarpali młodego mężczyznę - opisywał nasz Czytelnik, pan Tadeusz. - A tamten na atak, odpowiedział ogniem. Wyciągnął pistolet zza paska, strzelił dwa razy w kierunku napastników. Huk był niesamowity. Napastnicy upadli na ziemię. Mężczyzna skoczył ze schodów i zniknął za zakrętem. Świadkowie byli bardzo poruszeni całą sytuacją. To nie jest żart, zdarzenie widziało kilkadziesiąt osób - dodaje. Działo się to, co warto podkreślić, około godziny 15.
Wieczorem dostaliśmy list od napadniętego (imiona bohaterów do wiadomości redakcji). Prezentujemy go w całości, po drobnej redakcji.
“To ja zostałem napadnięty razem z moim kolegą. Szliśmy spokojnie w kierunku skrzyżowania. W pewnym momencie zaczepiło nas dwóch mężczyzn. Jeden cały w tatuażach, wśród których widniały napisy wrogo skierowane w kierunku policji. Drugi mężczyzna był naprawdę wysoki i umięśniony. Początkowo żądali od nas pieniędzy w kwocie 20 zł. Kolega dał im jakieś drobne pieniądze nie protestując.
Oni zaczęli się śmiać i mówić, że chcą więcej. Po kilku minutach rozmowy żądana kwota wzrosła do 500zł na głowę. Kolega dał przestępcom pieniądze, prawdopodobnie 100 zł.
Zaczęli wymagać jednak kwoty niemożliwej do wypłacenia im w tym momencie. Zaproponowałem, że przejdziemy się do bankomatu i wypłacę im pieniądze. Nie przystali jednak na moją propozycję. Zaczęli mówić, że nie są głupi, że nam "wp***", że ich "ch***" obchodzi, że nie mamy pieniędzy. “Albo załatwicie nam pieniądze, albo was zaj***". Mówili, że są kryminalistami, dopiero co wyszli z więzienią, że nie mają co ze sobą zrobić i mogą tam wrócić.
Przez sporą chwilę błagaliśmy, by nam nie robili krzywdy, że nie chcemy problemów. Mężczyźni jednak nadal powtarzali to samo, pastwiąc się nad nami.
W pewnym momencie lepiej zbudowany mężczyna zaczął mnie szarpać i grozić mi, że mnie zabije. Demonstrował, jak będzie wbijał nóż w moją szyję. Gdy jego frustracja osiągała apogeum, sięgał niby po "kosę".
Wtedy nastąpił punkt kulminacyjny. Upewniłem się, że kolega stoi w bezpiecznej odległości. Wyciągnąłem z kabury broń załadowaną amunicją gazową pieprzową i gumowymi kulami i strzeliłem z bliska w twarze napastników amunicją pieprzową.
Oboje upadli na ziemię, w tym czasie oddaliłem się z miejsca napadu.
Jeden z napastników według relacji jednego z moich znajomych, nadal leżał na ziemi, wymiotował ponad dwie godziny po zdarzeniu.
Dzisiaj byłem na komendzie, by zidentyfikować jednego z napastników. Prawdopodobnie usłyszy zarzuty. Był to jednak napastnik mniej agresywny i mniej groźny zarazem. Drugi może usłyszeć poważniejsze.
Nie wpominam miło tamtego dnia. Jednak uważam, że moje zachowanie było całkowicie zasadne, a odparty atak był z pewnością bezprawny i bezpośredni. Żadne pokojowe próby odparcia ataku nie przynosiły rezultatu.
Czego Ty używasz do ewentualnej samoobrony? Głosuj w naszej sondzie (po prawej stronie) i dyskutuj na forum pod artykułem!
Nagroda dla policjanta, który uratował życie kierowcy w Niemczech Przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!