Za akcją pod hasłem "Grypa gołębi Pocztowych", która objęła już, jak twierdzą jej organizatorzy, większość placówek w kraju, stoi nieformalna grupa „Listonosze Polska”, posiadająca swój profil na Facebooku. Nie ma natomiast oficjalnego poparcia dla tych działań ze strony działających w spółce związków zawodowych.
„Wirus atakuje coraz większą ilość pracowników w całej Polsce, którzy przemęczeni warunkami pracy udają się masowo do lekarzy” - czytamy we wpisie Litonoszy Polska” na Facebooku.
„Zamierzacie również zadbać o swoje zdrowie i cokolwiek zmienić na Poczcie, czy nadal potulnie uginacie karki i zgadzacie się na wyzysk, mobbing i traktowanie jak woły robocze?” - piszą pracownicy.
Tłumaczą, że torba listonosza waży ok. 15-20 kilogramów. Dlatego chcą, żeby zdjąć z nich obowiązek roznoszenia materiałów reklamowych i sprzedaży artykułów.
- Jesteśmy przeciążeni robotą, nosimy nieraz po trzy torby pełne listów i często pracujemy jeszcze po godzinach, wożąc przesyłki po górzystych przysiółkach własnymi samochodami - wyjaśnia nam, prosząc o anonimowość, doświadczony listonosz z Wadowic.
Tłumaczy, że wielu pracowników po prostu fizycznie nie daje rady dowozić listów na tak rozległym terenie, który dodatkowo w powiecie wadowickim pełen jest górzystych, trudno dostępnych przysiółków.
- Chłopaki nie wytrzymują. Sporo poszło na zwolnienia lekarskie. Nie musieli symulować, bo naprawde byli wykończeni, bo z roboty przed zapadnięciem zmroku nigdy nie wracali. Pozostali w oddziale, muszą teraz tyrać na ich rejonach i też mają już dość - opowiada nam doświadczony wadowicki listonosz. - Do tej pory były bardziej formalne akcje protestacyjne, takie, jak ta z 2017 roku, ale nic nie dały, nadal byliśmy ignorowani - mówi.
Poczta Polska odrzuca te oskarżenia i zapewnia, że mimo zapewnień organizatorów akcji, chorych nie jest aż tak dużo:
- Poczta Polska w Małopolsce funkcjonuje płynnie i bez zakłóceń. Wszystkie usługi są realizowane w zwyczajnym trybie. Nie odnotowujemy wzmożenia absencji chorobowych. Odsetek przebywających na zwolnieniu lekarskim jest standardowy dla sezonu zimowego i nie przekracza poziomu, którego nie bylibyśmy w stanie uzupełnić rezerwami” - poinformowało nas w piątek biuro prasowe spółki.
Zaznacza też, że jest szansa na podwyżki a o mobbingu w firmie nie ma mowy:
"Pragniemy zapewnić, że Poczta Polska działa zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy, a jako największy pracodawca w Polsce i instytucja zaufania publicznego jest szczególnie wrażliwa na wszelkie przypadki łamania prawa pracy i naruszania etyki zawodowej.
(...) Pierwsze systemowe podwyżki w Poczcie Polskiej rozpoczęły się w 2016 r. Ubiegłoroczna, lipcowa podwyżka była szóstą, którą otrzymali pracownicy w latach 2016–2018. Łącznie w tym czasie ich pensje zasadnicze wzrosły prawie o 700 zł, a z pochodnymi, z uwzględnieniem premii czasowo-jakościowej i premii zadaniowej, o ok. 1200 zł.W miarę możliwości finansowych spółka będzie wprowadzała podwyżki także w 2019 roku" - czytamy w dalszej części przesłanego nam oświadczenia Poczy Polskiej.
ZOBACZ KONIECZNIE
Miss Studniówki 2019. Najpiękniejsze maturzystki z Małopolski! Zobacz zdjęcia
Po tym pożarze Lidl w Wadowicach zniknął z powierzchni ziemi
Janusze projektowania. Ta galeria zdjęć powala na łopatki
Keczup, papka z ziemniaków i rozgotowane... coś. To dają w szpitalach chorym dzieciom
Tych osób szuka policja w Małopolsce Zachodniej [LISTY GOŃCZE]