20 lutego br. policjanci otrzymali zgłoszenie z jednej z krakowskich uczelni o nietypowej kradzieży, do której doszło na terenie uniwersytetu. Ze skrzynki przeciwpożarowej umieszczonej w holu, ktoś ukradł dwa węże strażackie oraz prądownicę.
Policjanci przeanalizowali zebrany materiał, w szczególności zabezpieczony monitoring i rozpoczęli poszukiwania złodzieja. Szybko ustalono, że sprawca przebywa w rejonie krakowskich Rybitw, gdzie wynajmuje mieszkanie. Podczas przeszukania lokalu policjanci znaleźli dwie torby, w których znajdowały się węże strażackie wraz z pięcioma prądownicami. Mężczyzna początkowo twierdził, że otrzymał je od kolegi, jednak widząc, że policjanci nie bardzo w to wierzą, przyznał, że ukradł je w jednej z uczelni. Pozostałe, znalezione przy nim prądownice miały pochodzić z innej kradzieży, której dokonał wcześniej na terenie Podgórza. Podczas przeszukania policjanci znaleźli także 15 sztuk kluczy, które najprawdopodobniej służyły do włamań do skrzynek hydrantowych na tzw. „pasówkę”.
Policjanci ustalili także, że w dniu kiedy dokonał włamania do uczelnianego hydrantu sprawca usiłował również włamać się do skrzynki przeciwpożarowej w jednej z instytucji przy ul. Prądnickiej. Przy pomocy jednego ze swoich kluczy otworzył hydrant, ale tu czekała go przykra niespodzianka. W środku był wąż nowego typu ( dużo większy nic poprzednie ) i sprawca musiał zrezygnować z kradzieży.
37-latek usłyszał zarzut kradzieży oraz usiłowania kradzieży ( art.278 KK ), za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Podejrzany przyznał, że kradł sprzęt przeciwpożarowy, bo chciał go „upłynnić” na jednym z placów targowych. Policjanci sprawdzają, czy nie było więcej przypadków tego typu kradzieży.