- Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. Polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów- napisała Mosbacher.
Ambasador USA w Warszawie zwróciła również uwagę, że "zmuszanie firm medialnych do sprzedaży akcji zmusi inwestorów do szukania innych rynków". Jej zdaniem to "nie jest dobry klimat inwestycyjny - to cenzura". - Przyciąganie inwestycji zagranicznych i silna gospodarka wymaga przewidywalności- dodała.
Na koniec napisała, że długoterminowe licencje = długoterminowa inwestycja, w każdym biznesie, w tym w biznesie mediowym- dodała.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tuż po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników wyborów prezydenckich powiedział, że obóz rządzący planuje wprowadzenie „nowego ładu w mediach”.
- PiS widzi doskonale, jak korzystne jest posiadanie machiny propagandowej, którą mogą być media narodowe. Bez telewizji publicznej nie wiadomo, czy udałoby się zbudować na tak masową skalę narrację, dzięki której PiS utrzymuje się przy władzy i dzięki której Andrzej Duda wygrał wybory. Problemem dla PiS jest istnienie jakiejkolwiek alternatywnej narracji. Repolonizacja, a w istocie nacjonalizacja niezależnych mediów, pozowali na przekazywanie społeczeństwu tylko autoryzowanych przez partię rządząca treści - takich, które nie będą jej zagrażać i które nie będą jej krytykować- tłumaczyła w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim Eliza Rutynowska z Forum Obywatelskiego Rozwoju, prawniczka, specjalistka od praw człowiek i tematyki praworządności. Całość przeczytasz TUTAJ.
