Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Grabowski nagrał płytę w knajpianym klimacie

Redakcja
Andrzej Grabowski lubi Polskę
Andrzej Grabowski lubi Polskę Fot. Universal Music Poland
- U Waitsa jest więcej wódki i dziwek. U mnie nie ma aż tak dużo tego wszystkiego. Te skojarzenia wywołuje pewnie też mój chrapliwy głos. Nie chcę się porównywać z tym wspaniałym artystą. Ja tylko sobie postękuję. - śmieje się Andrzej Grabowski i opowiada o jego nowej płycie"Cudne jest nudne".

Byłem zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że zdecydował się Pan nagrać drugą płytę. Gdy rozmawialiśmy przy okazji tej pierwszej, nie był Pan do końca pewny, czy dobrze się czuje w roli wokalisty.
Poszedłem za namową mojej wytwórni. Pierwszy album sprzedał się w całości, zeszła też jego reedycja. Zaproponowano mi więc nagranie drugiego. I wiedziony ciekawością, co to z tego wyjdzie, zgodziłem się. Nie chodziłem jednak za tym i nie prosiłem się.

Tym razem wszystkie teksty napisał Jan Wołek. Tak dobrze Pana zna?
Doszedłem do wniosku, że skoro i tak ma coś napisać na tę płytę, to niech napisze wszystko. I jestem bardzo zadowolony z tych tekstów. Ale też z muzyki Krzyśka Niedźwieckiego, potem długo, długo nic, no i wreszcie z tego mojego stękania. (śmiech)

Teksty są mocno knajpiane. Odpowiada Panu ten klimat?

Knajpa jest nierozerwalnie związana z życiem. Tego nie ma co ukrywać. To, że Wołek pisał o facecie, który "ciągle miewa w czubie", to nie znaczy, że przez cały czas jest urżnięty, jest prostym i normalnym człowiekiem. Jedyną piosenką, w której wódka jest głównym bohaterem, to "Z pijanym, to nie". Ale Boże, któż z nas nie przeżywał takich dylematów: "Podejść, nie podejść, a to chlapnę sobie kieliszek dla odwagi". To nie jest alkoholizm i patologia.

Ten knajpiany klimat sprawia, że te piosenki kojarzą się trochę z Tomem Waitsem.
U Waitsa jest więcej wódki i dziwek. U mnie nie ma aż tak dużo tego wszystkiego. Te skojarzenia wywołuje pewnie też mój chrapliwy głos. Nie chcę się porównywać z tym wspaniałym artystą. Ja tylko sobie postękuję. (śmiech)

W piosence "Niezatapialny pet" śpiewa Pan o innym nałogu - papierosach. Pali Pan?
Od roku i trzech miesięcy - nie. Skończyłem 60 lat i zrobiłem sobie prezent. Nie paliłem przez 12 lat, a potem wróciłem. No i po 8 latach znowu dałem sobie spokój. Dlatego jestem teraz palaczem - ale niepalącym.

Piosenkę "Powiem Ci, że Cię lubię" dedykuje Pan... Polsce. To deklaracja patriotyzmu?

Na pewno. To poważne wyznanie, które niepoważnie brzmi. Nie ma w nim bowiem nuty "prawdziwego" patriotyzmu, tego bogoojczyźnianego. Chodzi o normalne stwierdzenie: "Lubię Cię, Polsko". Bo Polska to kraj jak każdy inny, w którym raz się żyje fajnie, a drugi raz - nie.

Gdy Pan wyjeżdża za granicę, to się Pan nie wstydzi, że jest Polakiem?
Nie. Najwięcej za granicę jeździłem za komuny. Byłem wtedy w krakowskim zespole muzyki współczesnej RW2. Ciągle gdzieś koncertowaliśmy. Wtedy te wyjazdy za 100 dolarów były bardzo intratne. Jechaliśmy więc w tych odrapanych samochodach, z ciuchami na dachu, spoceni i nieświezi kupowaliśmy w second-handach używane rzeczy. Kiedy ktoś mnie pytał, skąd jesteśmy, zawsze mówiłem: "From Holland". Jakoś tak blisko było do "Poland". Ale nie wynikało to ze wstydu, że jestem Polakiem, tylko z tego, jak wyglądam.

Najbliższym Panu kawałkiem Polski jest chyba rodzinna Alwernia. Stąd na płycie znalazła się piosenka - "Dzieciaki z Alwerni"?
Oczywiście. Pięknie to Wołek napisał na moje zamówienie. Tam jest fantastyczny fragment: "Dobry Panie Boże w świecie pełnym świństwa, daj nam jeśli możesz kromeczkę dzieciństwa".

Często Pan bywa w Alwerni?

Od kiedy mama zmarła, to rzadziej, tym bardziej że od ośmiu lat mieszkam w Warszawie. Gdy byłem w Krakowie, to mogłem sobie tam podjechać w każdej chwili. To przecież tylko 28 kilometrów. Jeśli chodzi o czas - nawet krócej, jak z Rynku Głównego do Nowej Huty.

W tej piosence śpiewa Pan też "Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć". Aktorstwo pomaga Panu zachować w sobie dziecko?
To konieczne! Tylko dziecko ma świeże i szczere spojrzenie na świat. I to jest bardzo pomocne w moim zawodzie. Dlatego robię wszystko, aby tego dziecka nigdy w sobie nie stracić.

Często zdarza się Panu poleniuchować jak w piosence "Między łóżkiem a sufitem"?

Właściwie to nigdy.

Kiedy słyszę to nagranie, to wyobrażam sobie Ferdka Kiepskiego.
(śmiech) Można tak powiedzieć. Chociaż nie myślałem o tym w ten sposób. Nie chciałem, żeby to była płyta aktorska. To tylko kilka opowieści o najważniejszych sprawach w życiu. Najniebezpieczniejsze stwierdzenie pada jednak w "Cudne jest nudne".

Twierdzi Pan, że woli kobiety "o urodzie nieoczywistej". Co na to żona?

Zwaliłem ten wers na Wołka. (śmiech) Ta piosenka jest nie tylko o kobietach. To naprawdę dobry tytuł dla płyty, na której śpiewam brudno, nieładnie, niedoskonale. Każdy kto posłucha tych piosenek, może sobie powiedzieć: "Ja też bym tak zaśpiewał".

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska