Według białoruskiego obrońcy praw człowieka „w warunkach ostrej konfrontacji, stosowanej przez władze Białorusi jako sposób komunikacji z sąsiadami” wybór sposobów reagowania przez Polskę na ewidentną niesprawiedliwość, jaka spotyka na Białorusi jej przedstawicieli, jest mocno ograniczony. - Przy czym drogę konfrontacji z sąsiadami Białoruś wybrała najprawdopodobniej z „błogosławieństwa”, a może nawet wykonując bezpośrednie polecenie ze strony Moskwy – wyjaśnia nasz rozmówca.
Uładzimir Chilmanowicz uważa, że w tej sytuacji reakcja polskiego MSZ „jest chyba reakcją jedyną z możliwych”.
Protest MSZ, jego zdaniem, „nie spowoduje żadnej pozytywnej reakcji ze strony reżimu Łukaszenki”.
- Bardziej prawdopodobne jest, że reakcją na notę będą kolejne nieadekwatne działania ze strony Białorusi, a może nawet prowokacje – uważa nasz rozmówca.
W środę sąd w Homlu skazał Irynę Słaunikawą na pięć lat kolonii karnej za "stworzenie formacji ekstremistycznej". Słaunikawa od 15 lat jest związana z TVP, wcześniej była dziennikarką Biełsatu. W październiku ubiegłego roku została zatrzymana z mężem na lotnisku w Mińsku, gdy małżonkowie wracali z wakacji w Egipcie. Oboje zostali skazani pierwotnie na 15 dni aresztu za "zamieszczanie »treści ekstremistycznych« na Facebooku". Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział stanowczą reakcję Polski.
Wkrótce na Białorusi powinien rozpocząć się proces kolejnego dziennikarza, związanego z Polską – białoruskiego korespondenta polskich mediów i działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta oraz szefowej tej organizacji Andżeliki Borys.
Działaczom mniejszości polskiej zarzuca się rzekome „podżeganie do nienawiści na tle etnicznym, religijnym i innym” oraz „rehabilitację nazizmu”. Zarzuty mają związek z działalnością Andrzeja Poczobuta i Andżeliki Borys na rzecz pielęgnowania pamięci o żołnierzach Armii Krajowej, postrzeganej przez reżim Łukaszenki jako organizacja zbrodnicza.
Obojgu Polakom grozi wyrok od 5 do 12 lat pozbawienia wolności.
lena
