Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biurokracji nikt nie lubi. Polska chce uprościć Wspólną Politykę Rolną

Redakcja
Andrzej Gross: - Pieniądze, które mogą otrzymać samorządy czy LGD, trafią na rozwój obszarów wiejskich. Mieszkam w Brzozówce koło Torunia i widzę, że samorządy dobrze wydają te pieniądze
Andrzej Gross: - Pieniądze, które mogą otrzymać samorządy czy LGD, trafią na rozwój obszarów wiejskich. Mieszkam w Brzozówce koło Torunia i widzę, że samorządy dobrze wydają te pieniądze ARiMR
- Załóżmy, że jest Pan rolnikiem i chce wystąpić o dotacje z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020. Sam wypełnia pan wniosek, czy prosi kogoś o pomoc, poradę?

- Na pewno najpierw zapytałbym w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o rodzaje pomocy i o to, jakie wymogi muszę spełnić, żeby ją otrzymać. Gdybym miał wątpliwości, to poszedłbym do doradcy rolnego.

- Większość rolników, z którymi rozmawiałam na temat tego PROW-u uważa, że jest on znacznie bardziej skomplikowany od poprzedniego i nie poradzi sobie bez doradcy.
- Początki zawsze bywają trudne. To taka subiektywa ocena czegoś, co jest nowe. Tak było na przykład z programem SAPARD. Ile osób mówiło, że to za trudne, że się nie da, a potem staliśmy się wzorem dla Unii Europejskiej, bo świetnie wykorzystaliśmy te środki. Wcześniej był też Program Aktywizacji Obszarów Wiejskich finansowany z kredytu Banku Światowego, z którego mogły korzystać między innymi samorządy. I samorządowcy mówili, że się nie da, nie warto się męczyć z wypełnianiem dokumentów... Jednak, gdy sąsiedzi tych narzekających dostali na przykład po 400 tysięcy złotych na kanalizację, to szybko zmienili zdanie. Mam nadzieję, że i z nowym PROW będzie podobnie. Tym bardziej, że polscy rolnicy są bardzo przedsiębiorczy!

- Jednak większa biurokracja, to nie jest tylko subiektywne odczucie. W najbliższych latach polscy rolnicy będą musieli wypełniać więcej dokumentów. Nie chodzi wyłącznie o wnioski, ale i o załączniki graficzne, biznesplany lub o prowadzenie np. rachunkowości. Czy Wspólna Polityka Rolna musi być tak skomplikowana?
- Biurokracji nikt nie lubi, ja też. Polska stara się o to, żeby uprościć Wspólną Politykę Rolną na lata 2014-2020. W maju brałem udział w przesłuchaniu organizowanym przez Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego, które dotyczyło właśnie tego problemu. Phil Hogan, unijny komisarz ds. rolnictwa, który od dawna twierdzi, że trzeba uprościć WPR, teraz chce przeprowadzić ocenę (tzw. sceening) jej zasad. Nasza ARiMR była jedną z dwóch unijnych agencji płatniczych, które miały przedstawić w Brukseli swój punkt widzenia.

- I do jakich wniosków doszliście?
- Wspólna Polityka Rolna jest zbyt skomplikowana i warto ją uprościć. Postulaty te dotyczą np. zmniejszenia skutków ewentualnych błędów w spełnianiu wymogów dotyczących zazielenienia, wymogów wzajemnej zgodności (cross-compliance). W połowie roku będzie o tym mowa w Brukseli.

- Wierzy Pan, że Unia Europejska przystanie na ułatwienia?
- Jest na to szansa. Są już pierwsze tego efekty, np. możliwość zakwalifikowania obszarów EFA nie zadeklarowanych we wniosku o płatność obszarową w trakcie kontroli na miejscu przez kontrolerów ARiMR. Przypuszczam, że więcej uwag będziemy mieli, gdy wdrożymy kolejne działania. Życie zweryfikuje to, co zapisano w ustawach, rozporządzeniach. Nie możemy jednak zapominać o tym, że dopłaty to są pieniądze podatników. Zatem każda złotówka powinna być wydana racjonalnie, udokumentowana. Musi być kontrola tych wydatków.

- Tego gospodarze nie kwestionują, jednak tym, którzy chcą skorzystać np. z dotacji na modernizację gospodarstw rolnych, nie podoba się wymóg dotyczący prowadzenia uproszczonej rachunkowości od dnia przyznania pomocy. Nie obawia się Pan, że to ich zniechęci?
- Rolnicy, którzy chcą modernizować gospodarstwa to coraz częściej osoby bardzo dobrze wykształcone, przedsiębiorcy prowadzący działalność rolniczą na obszarach wiejskich i na pewno sobie z tym poradzą.

 

- Albo spadnie to na ich żony. Przecież coraz częściej partnerki rolników stają się księgowymi, ekspertkami od pozyskiwania funduszy unijnych.
- To prawda. Także dzięki nim polskie gospodarstwa coraz lepiej radzą sobie z pozyskiwaniem pieniędzy na inwestycje. I jestem przekonany, że rolnicy chętnie sięgną po kolejne pieniądze na modernizację. Kiedy ruszał Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 sceptycy twierdzili, że już nie będzie tylu chętnych co wcześniej, by inwestować w gospodarstwo, a wpłynęło ok. 96 tysięcy wniosków dotyczących właśnie modernizacji!

- Rolnicy pytają, kiedy będą mogli składać kolejne wnioski dotyczące "Modernizacji gospodarstw rolnych" i "Premii dla młodych rolników"?

- Prawdopodobnie te działania ruszą w III kwartale tego roku. Jeśli chodzi o modernizację, to w pierwszej kolejności będzie można starać się o pomoc na produkcję zwierzęcą, czyli na rozwój produkcji prosiąt, mleka krowiego i bydła mięsnego.

Brakuje jeszcze niektórych rozporządzeń, ustaw. Robimy co możemy, by były one gotowe jak najszybciej. W porównaniu do innych krajów Europy - w Polsce przebiega to naprawdę sprawnie.

- Na razie można składać wnioski o pomoc na zalesianie (działanie "Inwestycje w rozwój obszarów leśnych i poprawę żywotności lasów" finansowane z PROW 2014-2020). Jakie może być zainteresowanie tym wsparciem?

- Z dopłat na zalesianie rolnicy korzystali już w poprzednich latach, więc wiele słabszych gruntów już zostało w ten sposób zagospodarowanych. Jeśli te pieniądze nie zostaną wykorzystane, to przesuniemy je na inne, bardziej popularne działania.

- A które są najpopularniejsze?

- Oprócz wspomnianej modernizacji i dotacji dla młodych rolników zainteresowaniem cieszy się także pomoc na restrukturyzację małych gospodarstw i płatności dla rolników przekazujących małe gospodarstwa.
Na restrukturyzację można otrzymać 60 tys. złotych. Będzie ona wypłacana w dwóch ratach: 80 oraz 20 procent kwoty pomocy. Za te pieniądze rolnik powinien poprawić konkurencyjność i rentowność gospodarstwa.
Z kolei za trwałe przekazanie gospodarstwa rolnik dostanie jednorazową płatność. Będzie to 120 proc. dopłat, które mógłby otrzymać do 2020 roku włącznie. Chodzi o zsumowane dopłaty za te lata.
 

- Czy trzeba przekazać całe gospodarstwo, czy może być tylko część?

- Chodzi o całe gospodarstwo.

- Zatem osoba, która zdecyduje się na taką premię, wypadnie z ubezpieczenia w KRUS-ie?

- Tak, ale to szansa dla właścicieli najmniejszych gospodarstw, które mają problem z utrzymaniem się na rynku. Premię mogą przeznaczyć na przykład na utworzenie firmy.
 

- Kto chce rozpocząć działalność pozarolniczą może dostać 100 tysięcy złotych premii, ale wtedy też wypadnie z ubezpieczenia w KRUS-ie.
- Dlatego takie decyzje trzeba zawsze dokładnie przemyśleć, a jeśli są wątpliwości - warto skonsultować się z doradcami.
 

- Zatem wracamy do doradztwa, a w programie zapisano także spore wsparcie dla korzystających z usług doradczych. Co można zrobić, żeby te pieniądze nie trafiały do oszustów, którzy w poprzednich latach zapraszali rolników na spotkania i prosili, by ci podpisywali jakieś dokumenty unijne? Potem okazywało się, że w ten sposób wyciągali sporo dotacji.
- Tym razem będzie to zapisane w taki sposób, by dotacje nie trafiały w niepowołane ręce. Mam też prośbę do rolników, żeby byli bardziej ostrożni i dokładnie czytali to, co podpisują.
 

- W poprzednim rozdaniu sporo unijnych środków przeznaczono na tworzenie i funkcjonowanie grup producenckich. Jednak niektórzy rolnicy - członkowie takich grup przyznają, że zakładano je tylko po to, żeby dostać dotację. Czy to miało sens?
- Oczywiście, że miało i ma sens, bo chodziło o to, żeby ludzi pobudzić do wspólnego działania, pokazać, że w grupie opłaca się gospodarować. Element ekonomiczny jest bardzo ważny. Dzięki dotacjom, przynajmniej przez pięć lat, grupy miały lepsze wyniki. Owszem, znam grupy, które po pięciu latach się rozwiązały, ale nie jest ich aż tak dużo. Najważniejsze, że rolnicy zobaczyli, że dzięki grupie można otrzymać lepszą cenę za płody rolne, tańsze są zakupy środków do produkcji.

- I kolejne pieniądze dla grup producenckich mogą jeszcze coś zmienić?
- Dotacje nie mogą być jedynym elementem, dla którego tworzy się grupę. Rolnicy powinni zrozumieć, że nie ma innej drogi, jeśli chcą konkurować na unijnym rynku. Najważniejsza jest świadomość i wzajemne zaufanie. Mentalności za dotacje nie zmienimy. Niestety, jeśli chodzi o grupy, to mamy wiele do nadrobienia. W Europie Zachodniej rolnicy jednoczą się od pięćdziesięciu lat, my od dziesięciu.

- W tym PROW-ie zapisano też sporo pieniędzy, które nie trafią bezpośrednio do rolników, ale na przykład do samorządów wiejskich, ośrodków naukowych. Nie można było tych pieniędzy przeznaczyć na rozwój gospodarstw?
- Wiem, że rolnicy chcieliby jak najwięcej pieniędzy przeznaczyć na inwestycje i bardzo na nie czekają. Gdy zaczynamy przelewać płatności bezpośrednie pierwszego grudnia, to już drugiego grudnia pojawiają się pytania, dlaczego pieniądze jeszcze nie dotarły. Nie dziwię się rolnikom. Oni chcą unowocześniać gospodarstwa, ale do tego jest potrzebna także współpraca na przykład z ośrodkami naukowymi, bo warto szukać innowacyjnych rozwiązań. A pieniądze, które mogą otrzymać samorządy czy Lokalne Grupy Działania, trafią na rozwój obszarów wiejskich. Od kilkunastu lat mieszkam w Brzozówce koło Torunia i widzę, że samorządy dobrze wydają te pieniądze. W mojej wsi przeznaczono je np. na moderniację szkolnych budynków, kanalizację, drogi. Rolnicy też korzystają z infrastruktury.

- Kto jeszcze może zyskać na dotacjach?
- W nowym okresie objętym Programem "Rybactwo i Morze 2014-2020" będzie sporo pieniędzy także na sektor rybacki. W poprzednim programie wykorzystał on ponad cztery miliardy złotych. Dzięki temu Polska stała się potentatem na rynku przetwórstwa ryb i 60 procent tego, co wyprodukuje, trafia na eksport. Tym razem będzie większy nacisk na rybactwo śródlądowe i rozwój akwakultury. W pewnym stopniu będzie kontynuowane wsparcie dla przetwórstwa.
 

- Tym razem duży nacisk kładzie się też na pomoc dla aktywnego rolnika. Kto to taki?
- Aktywny rolnik to osoba, która rzeczywiście zajmuje się produkcją rolną, a nie jest tylko na przykład właścicielem gruntu, na którym lądują samoloty.
 

- Jednak dziś, szczególnie w przypadku dużych gospodarstw, właściciel nie musi osobiście doić krów, orać, siać ... Może to komuś zlecić. Czy jest aktywnym rolnikiem?
- Trzeba do tego podejść ze zdrowym rozsądkiem. Rolnikiem jest także osoba, która zarządza gospodarstwem i prowadzi je zgodnie z zasadami dobrej kultury rolnej. I z tego żyje.
 

- Informacje o kolejnym programie umożliwiającym pozyskanie sporych dotacji zachęciły nawet tych, którzy do tej pory nie mieli nic wspólnego z rolnictwem. Gdzie może szukać informacji ktoś, kto niedawno kupił grunty, chce rozpocząć produkcję, być aktywnym rolnikiem i skorzystać z dopłat?
- Na przykład w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
 

- Wasi pracownicy nie mają dość innych zadań? Zdążą odpowiadać na tyle pytań?
- Damy radę. Start jest najtrudniejszy - i dla rolników, i dla pracowników naszej agencji. Wiem, że zostały rozbudzone nowe nadzieje, pojawiły się szanse na dalszy rozwój gospodarstw i trzeba zrobić wszystko, by unijne pieniądze zostały jak najlepiej wydane. 

 

Rozmawiała Lucyna Talaśka-Klich

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Biurokracji nikt nie lubi. Polska chce uprościć Wspólną Politykę Rolną - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska