Z bocheńskiej parafii św Jana Nepomucena w jednej chwili odeszło aż trzech księży. Został tylko proboszcz. Dwóch wikariuszy zostało przeniesionych do innych parafii, trzeci zrzucił sutannę. Wśród wiernych huczy od plotek.
- Ponoć zakochał się i dlatego odszedł. Nie wiem, ile w tym prawdy - mówi jeden z parafian. - Jeśli rzeczywiście zrzucił sutannę z tego powodu, to lepiej, że tak zrobił, niż miałby żyć w kłamstwie - dodaje.
Księża nie chcą komentować tej decyzji ani rozmawiać na temat księdza, bo - jak mówią - "to jego własna decyzja".
Młody duchowny został skierowany do pracy w Bochni w sierpniu 2008 r. Była to pierwsza parafia, w której pełnił posługę.
Jak pokazują statystyki, odejścia ze stanu duchownego są najczęstsze właśnie na początku drogi kapłańskiej, w ciągu kilku lat od ukończenia seminarium. Odejście nie zwalnia jednak byłych księży z celibatu. Może to zrobić tylko papież.
Pozostałych dwóch księży zostało przeniesionych w ramach ogólnie przyjętej w Kościele rotacji młodych wikariuszy, regularnie, co kilka lat, zmieniających parafię.
- Nie ma w tym nic dziwnego - argumentuje ks. Jerzy Zoń, rzecznik biskupa diecezji tarnowskiej. - Razem z dwoma księżmi z Bochni do innych parafii zostało przeniesionych w tym roku łącznie 150 wikariuszy z diecezji - dodaje rzecznik.