Zawiadomienie o pożarze drewnianego domu dotarło do brzeskich strażaków dzięki przypadkowej osobie, która w nocy z soboty na niedzielę zauważyła płomienie.
Gdy po kilku minutach ratownicy przybyli na miejsce, budynek stał już cały w płomieniach.
- Po ugaszeniu pożaru, w zgliszczach znaleźliśmy częściowo zwęglone zwłoki - tłumaczy Piotr Słowiak, rzecznik prasowy KP PSP w Brzesku. Wstępne rozpoznanie potwierdziło, że to ciało 64-letniej kobiety, która mieszkała w jednej części budynku. W drugiej przebywał siostrzeniec ofiary. Mężczyźnie cudem udało się uniknąć śmierci. Z płonącego domu wyskoczył przez okno niemal w ostatniej chwili.
Okoliczności pożaru wyjaśniają teraz śledczy. - Wszystko wskazuje na to, że w tym przypadku doszło do zaprószenia ognia od świeczki - mówi Andrzej Leśniak, zastępca prokuratora Rejonowego w Brzesku.
W drewnianym domu nie było instalacji gazowej ani elektrycznej. Kobieta oświetlała jego wnętrze świeczką. Wiadomo, że paliła papierosy.
- Czekamy jeszcze na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, za dwa tygodnie znane będą też wyniki sekcji zwłok ofiary - mówi prokurator Andrzej Leśniak.
W akcji gaśniczej uczestniczyły cztery zastępy z KP PSP oraz ochotnicy z OSP w Jadownikach.