Klaudia Kulawik, 11-letnia dziewczynka z głosem o sile dzwonu, zaskarbiła sobie sympatię widzów
i zajęła drugie miejsce w programie TVN "Mam talent". Teraz jest bohaterką w swojej wsi.
- To była nasza perełka. Jej śpiew zachwycał wszystkich - podkreśla Maria Sierka, sołtys Chechła
i szefowa zespołu "Dukaciki".
Niepowtarzalne brzmienie głosu Klaudii ozdabiało wiele solówek podczas występów grupy. Maria Sierka wierzyła w sukces dziewczynki bardziej niż ona sama.
- Dla Klaudii to była przygoda. Ja byłam pewna, że ktoś się pozna na jej talencie - mówi pani sołtys.
Czy wielka popularność nie przewróci w głowie tak młodej osóbce?
- Klaudia nie zmieniła się ani trochę, mimo sukcesu w eliminacjach i półfinale. Nadal jest skromną, dziewczynką - twierdzi jej wychowawczyni Bożena Kliś.
Jak podkreśla nauczycielka, jej podopieczną, która z uwagi na nagrania opuściła część zajęć, najbardziej martwiło, czy da radę nadgonić zaległości.
- Świetnie sobie poradziła - zapewnia nauczycielka.
W gronie oklaskujących finałowy popis Klaudii w Warszawie był także ksiądz kanonik Marek Szeląg, proboszcz parafii w Chechle.
Klaudia mogłaby zadzierać nosa , ale jest taka jak przed swoim sukcesem
- Znam ją od lat. Zawsze była tak samo skromna i delikatna. Myślę, że popularność jej nie zepsuje. Jej talent idzie w parze z niezwykłą wrażliwością - podkreśla.
Proboszcz pamięta, jak Klaudia zaczynała naukę gry na flecie. Podczas wizyty duszpasterskiej, choć uczyła się grać raptem kilka miesięcy, zagrała przepięknie. - Teraz, po tym wielkim sukcesie, największa odpowiedzialność spoczywa w rękach rodziców dziewczynki - dodaje ks. Szeląg.
Swój muzyczny talent Klaudia szlifuje w olkuskiej Państwowej Szkole Muzycznej, gdzie uczęszcza
na lekcje gry na flecie poprzecznym. Do tej pory głos ćwiczyła na zajęciach chóru, teraz ma własnego nauczyciela śpiewu.
Sąsiadów z Chechła - i nie tylko - Klaudia ujęła tym, że od razu przyznała się, że pochodzi z wioski liczącej zaledwie 1700 mieszkańców. O tym, że popularność nie zepsuła dziewczynki, zaświadczają jej koledzy z klasy, którzy byli na widowni podczas finału z transparentem i pomponami.
- Jest taka sama jak zawsze. Mogłaby zadzierać nosa, ale wcale się tak nie zachowuje - zapewnia Roksana Nowak, najbliższa przyjaciółka Klaudii.
Klasowi koledzy przyznają, że nieco zazdroszczą dziewczynce sukcesu. Dodają jednak, że się cieszą, bo klasowa koleżanka osiągnęła naprawdę wiele.
- Gdy wygrała eliminacje, byliśmy pewni, że dotrze do finału. Trzymaliśmy za nią kciuki - podkreśla Kasia Majka.
- Na sali nie można było miec włączonych komórek, ale podczas każdej przerwy biegaliśmy
na korytarz, by wysłać po kilka sms-ów na Klaudię. Niektórzy dwonili też do rodziców i prosili, żeby również oni głosowali - wspomina Magda Szczepańska.
Wszyscy koledzy Klaudii wierzą, że szczęście w finale przyniósł jej różowy jednorożec podarowany przez klasę.