Dziewczynka do tej pory nie miała wiele wspólnego z profesjonalnym śpiewaniem. Ćwiczyła pod okiem mamy i w miejscowym kole gospodyń wiejskich.
W sobotę Klaudia zaśpiewała niezwykle trudną piosenkę "Jaskółka uwięziona" z repertuaru Stana Borysa.
Tak naprawdę o tym, że Klaudia mogła zaprezentować zdolności wokalne, zdecydował przypadek.
- Żona pojechała na pierwsze eliminacje do Chorzowa z kuzynką i właściwie w ostatniej chwili pomyślały, by zabrać Klaudię - wspomina tata dziewczynki, Paweł Kulawik.
To było w maju br., Klaudia miała numer 2052. Małą wokalistkę szybko zauważono i trafiła na casting w Katowicach, gdzie podbiła serca jurorów wykonaniem utworu "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena. Teraz doszła do finału, brakło niewiele, by dotarła na sam szczyt.
Psycholog radzi, by dać dzieciom czas na rozwój, a potem posyłać na scenę
- Od początku trzymaliśmy za Klaudię kciuki - twierdzi Aneta Janda, jej sąsiadka z Chechła. - Kto by pomyślał, że taka skromna, niepozorna dziewczynka osiągnie aż tak wielki sukces.
W wielu domach w Chechle komórki szły w ruch za każdym razem, gdy Klaudia pojawiała się na scenie.
- Nasza miejscowość nie jest mało znana, bo mieszkamy przy Pustyni Błędowskiej, ale Klaudia rozsławiła ją jeszcze bardziej - dodaje mieszkaniec Wiesław Leśniak.
Drugim uczestnikiem finału był 22-letni Mateusz Ziółko pochodzący z Zubrzycy Dolnej na Orawie. Nie zdobył 100 tysięcy euro i nie wygrał programu, ale - jak mówi - może to i dobrze...
Grunt, że został zauważony
- Występ oceniam pozytywnie, ale może to i lepiej, że nie wygrałem - twierdzi. Obawia się, że mógłby usłyszeć zarzuty, iż dostał mnóstwo pieniędzy za nic.
- Jedno jest pewne, że to bardzo fajna przygoda. Poznałem wielu wartościowych ludzi. Z niektórymi może zrealizujemy jakieś pomysły artystyczne - zapowiada.
Ziółko w finale wykonał piosenkę zespołu Queen. A gdy usłyszał słowa Małgorzaty Foremniak: kocham cię, ugięły się pod nim nogi.
- Dla takiej oceny warto było wystąpić - mówi. Finalista z Orawy jest pod wrażeniem występu Klaudii Kulawik, która została drugą zwyciężczynią konkursu.
Jej głos, według górala, jest na pewno ewenementem. Uważa jednak, że rynek show-biznesu jest okrutny
i kilkunastoletnia dziewczynka, jaką jest Klaudia, może się w nim szybko zatracić.
- Na pewno będzie potrzebowała ludzi, którzy poprowadzą dalej jej karierę - doradza.
Medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wiesław Godzic mówi, że programy, w których ludzie prezentują swoje umiejętności, to gatunek nie do zdarcia.
- I pokłosie "Big Brothera". "Mam talent" to taki rozmydlony reality show. Świetnie wypełnia podstawowe założenie tego typu produkcji - stawia się kogoś w trudnej sytuacji i ogląda jego zachowanie.
Widzowie mogą bez przeszkód podglądać prawdziwe emocje, stres, łzy, mają wrażenie, że dotykają rzeczywistości. I to jest właśnie przyszłość telewizji, przekaz emocjonalny, a nie intelektualny.
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z UJ, ostrzega jednak, że pozwalanie dzieciom, by uczestniczyły
w konkursach dla dorosłych to wielki pedagogiczny błąd. - Talenty mogą być olbrzymie, ale najpierw dajmy im szansę na rozwój, a dopiero potem wprowadzajmy na scenę - apeluje.
Czy TVN spodziewał się aż takiego sukcesu?
- Ten program był hitem wszędzie na świecie, więc w Polsce również musiał okazać się przebojem - nie kryje
Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN. Już zapowiada, że następna emisja odbędzie się za rok. Wiosną zaczną się castingi dla uczestników, a jesienią program ruszy na antenie. (współ. E.Tkacz)