Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężkowice. Wypadek na przystanku. 17-latek został potrącony, gdy czekał na autobus [AKTUALIZACJA]

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Wypadek w Ciężkowicach.
Wypadek w Ciężkowicach. fot. OSP Ciężkowice
Paweł Kieroński cudem uszedł z życiem. Kiedy wczoraj rano czekał na przystanku na autobus, prosto w niego uderzył rozpędzony samochód osobowy.

17-latek z Kąśnej Dolnej o wpół do ósmej wyszedł z domu, żeby zdążyć na autobus, który miał go zawieźć do Faściszowej, gdzie odbywa praktyki.

Na przystanku przy drodze wojewódzkiej 977 (naprzeciwko stadionu Ciężkowianki) stał góra kilka minut. Poza nim nie było nikogo.

- Byłem zwrócony w stronę Zborowic. Wypatrywałem autobusu, gdy usłyszałem samochód nadjeżdżający od Tuchowa i mostu na Białej.

W pewnym momencie auto zjechało na drugą stronę jezdni i kierowało się wprost na mnie. To były ułamki sekundy. Odskoczyłem odruchowo na bok, ale za mało, bo i tak we mnie uderzył - opowiada Paweł.

Chłopak na krótko stracił przytomność. Pamięta, że gdy się ocknął, leżał na drodze, a wokół niego zebrała się już grupa ludzi.

- Wszystko mnie bolało i nie byłem się w stanie ruszyć - dodaje. Po kilku minutach o wypadku syna dowiedziała się mama 17-latka.

- Telefon z wiadomością odebrałam w pracy. Byłam przerażona. Pierwsze informacje brzmiały, że Paweł jest w tragicznym stanie i nie wiadomo, czy w ogóle przeżyje - opowiada Krystyna Kierońska.

Bez chwili zastanowienia zdecydowała się pojechać do Ciężkowic. Po drodze minęła się z karetką pogotowia, która wiozła już jej syna do szpitala im. św. Łukasza w Tarnowie.

- Rozmawiałam z kierowcą tego samochodu, który potrącił syna. Podszedł do mnie i przepraszał. Mówił, że tego nie chciał, że jest mu przykro - dodaje pani Krystyna.

Widok rozbitego auta leżącego w głębokim rowie dodatkowo ją przeraził.

- Samochód był doszczętnie zniszczony. Pomyślałam, że skoro auto tak wygląda, to w jakim stanie musi być moje dziecko - wspomina mama 17-latka.

Chłopak, po opatrzeniu na SOR, trafił na oddział orto- pedyczno-urazowy szpitala św. Łukasza.

- Stan pacjenta jest dobry. Ma złamaną nogę w udzie - wyjaśnia Damian Mika, rzecznik prasowy szpitala im. św. Łukasza.

- Ból jest okropny i gdyby nie środki przeciwbólowe, to pewnie byłoby go trudno znieść - przyznaje ranny.

Do szpitala zabrany został również 25-letni mieszkaniec powiatu gorlickiego, kierowca hyundaia i30. Stwierdzono u niego ogólne obrażenia ciała.

- Mężczyzna nie zachował należytej ostrożności i jechał za szybko. Zjeżdżając z mostu na Białej, na łuku drogi wpadł w poślizg i omal nie zderzył się z jadącym z naprzeciwka innym samochodem - opowiada Władysław Szydłowski, naczelnik tarnowskiej drogówki.

Hyundai po tym, jak potrącił 17-latka stojącego na chodniku obok zatoczki autobusowej, uderzył z całym impetem w przydrożne drzewo i stoczył się po stromym nasypie do rowu.

Interweniujący na miejscu wypadku strażacy zwracają uwagę na to, że na drodze było bardzo ślisko. Dzień wcześniej była odwilż, a rano chwycił kilkustopniowy mróz.

W Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Krakowie przyznają jednak, że na odcinku trasy nr 977, od Gromnika do Gorlic, gdzie doszło do wypadku, piaskarki wczoraj nie jeździły.

- Droga była czarna, a jedynie miejscami leżało na niej błoto pośniegowe. Dyżurni uznali, że nie ma potrzeby sypać na nią piasku z solą - przyznaje Roman Leśniak z ZDW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska