![PRZEGRANA JESIEŃ NIE TYLKO PRZEZ JERZEGO BRZĘCZKA...](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/15/fc/648270fbccf62_o_large.jpg)
Co dalej z Wisłą Kraków? Wnioski po zakończonym sezonie „Białej Gwiazdy” w I lidze
PRZEGRANA JESIEŃ NIE TYLKO PRZEZ JERZEGO BRZĘCZKA
Dzisiaj często w wiślackim środowisku można usłyszeć takie zdanie, że awans do ekstraklasy nie został przegrany wiosną, a jesienią. I nawet jeśli dużo w tym prawdy, to nie można całej odpowiedzialności zrzucać tylko na trenera Jerzego Brzęczka, bo byłoby to nieuczciwe. Był selekcjoner odszedł po dwunastej kolejce. Do rozegrania było zatem jeszcze mnóstwo meczów, dokładnie 22 w sezonie zasadniczym. Wisła po dymisji Brzęczka zajmowała dziewiąte miejsce w tabeli i traciła do miejsca dającego bezpośredni awans sześć punktów. Drużynę przejął Radosław Sobolewski, czyli trener, który nie musiał się jej uczyć, bo znał ją świetnie. Był przecież cały czas w sztabie. Czy dał impuls? Dał, zespół zaczął grać lepiej. Ale co ważne w tej opowieści, nie zaczął punktować lepiej. Sobolewski w lidze potrzebował czterech meczów, żeby w ogóle wygrać. Mało tego, jesienią wygrał tylko jeden raz. I choć to może być zaskoczeniem dla wielu, to średnia punktów w dwunastu meczach Brzęczka wynosiła 1,4 na mecz, a Sobolewskiego zaledwie 1,1… „Sobol” odpadł też z Pucharu Polski po dość kompromitującym występie w Lublinie z Motorem. Sam był tam zresztą wtedy tak wściekły, że wióry i stoły latały po szatni... Wracając jednak do ligi. Jeśli dzisiaj stawiamy argument, że awans został przegrany jesienią, należy uczciwie rozłożyć odpowiedzialność. W procenty kto ile powinien ich dostać, bawić się nie będziemy. Zaznaczamy jedynie, że ten obraz nie jest tak czarno-biały jak się pozornie wydaje.