W wypadku w Łyczance rozbiły się dwa samochody osobowe z numerami rejestracyjnymi Nowego Sącza (KN). Siła uderzenia wyrzuciła osobowego mercedesa na pola daleko od górskiej, krętej szosy. Na jezdni pozostała skoda octavia, a właściwie jej szczątki. W nich tkwił uwieziony, ciężko ranny, kierowca.
Kierowy skody, która po zderzeniu dodatkowo wyłamała metalowe bariery ochronne drogi na odcinku około dziesięciu metrów, pierwszej pomocy udzielał mężczyzna, który w feralnym momencie przypadkowo znalazł się w miejscu wypadku.
Jego pomoc była jednak fachowa, bo jest zawodowym strażakiem. Pracuje w Wojskowej Straży Pożarnej w Krakowie. Rękami stabilizował on odcinek szyjny kręgosłupa ciężko rannego mężczyzny, którego wyciągniecie z wraku samochodu nie było możliwe. Przygniatały go zarówno kierownica jak i deska rozdzielcza zdruzgotanego pojazdu.
Po alarmie, który do oficera dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu dotarł o godz. 5.20, na miejsce wypadku ruszyły wozy ratownictwa technicznego PSP z Nowego Sącza, a także ochotnicze straże pożarne z miejscowości Tegoborze i Łososina Dolna.
- Strażacy, przy użyciu narzędzi hydraulicznych, wykonali dostępu do osoby poszkodowanej - relacjonuje oficer dyżurny sądeckiej PSP. - W tym celu między innymi usunęli dach oraz podnieśli deskę rozdzielczą samochodu skoda. Ewakuowali poszkodowanego na desce ortopedycznej i przekazali przybyłej na miejsce wypadku załodze karetki pogotowia ratunkowego.
Ranny kierowca skody, a także poszkodowany w zderzeniu aut kierowca mercedesa, zostali przetransportowani do Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego. Tam trwa dramatyczna walka o życie kierowcy skody.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta
Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska