MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Bóg pozwolił ją zabić?

Redakcja
Kate w Tatrach. Uwielbiała polskie góry i często jeździła tam z rodzicami
Kate w Tatrach. Uwielbiała polskie góry i często jeździła tam z rodzicami repro. Andrzej Banaś
Kate była jedynaczką, ukochaną córką Grega i Violi. Wyjechali z Polski do Anglii, harowali na własny biznes. Dla niej chcieli lepiej. Żeby mogła studiować, założyć własną galerię - dać jej wszystko to, czego oni nie mieli. Jej śmierć strasznie nimi wstrząsnęła. - Nie mamy po co żyć - mówią Marcie Paluch.

Czytaj też: Kierowca MPK: nie chciałem zabić pasażerki

Sobota, 30 lipca 2011 r.

Cały dzień brak wiadomości od Kate. Greg sprawdził pocztę elektroniczną, bo córka codziennie do nich pisała albo dzwoniła. Zastał tylko wiadomość od znajomego wynajmującego ich dom w Sieprawiu. "Była u nas policja, robili, przeszukanie, chodzi o Kate".

- Pomyślałem, że córce stało się coś złego - mówi Greg. Zadzwonił do szwagierki w Polsce. Usłyszał, że ciało jego córki ktoś znalazł nad ranem w rowie. Nie żyła. - To był głęboki szok, jak w transie wytłukłem wszystkie kubki ze zmywarki - mówi Greg Zaks. Otrzeźwił go dopiero widok swojej krwi w kuchni.

Żona nie uwierzyła, że jej Kasia nie żyje. Postanowili jechać do Polski. Gdy bukowali bilety, ręce tak im drżały, że nie mogli trafić w odpowiedni klawisz. Cyfry z karty kredytowej tańczyły przed oczami.

Pierwszy raz w życiu wzięli z sobą butelkę wódki. Wypili prosto ze szklanki. Nic nie pomogło. Nie mogli spać. W Polsce przez cztery dni nie jedli.

Tydzień później był dzień, w którym Viola i Greg mieli według planu przyjechać do Polski, by z Kasią i jej chłopakiem jechać w góry. Spotkali się - na pogrzebie Kate w Sosnowcu.

- Byliśmy emocjonalnie zamrożeni, na silnych środkach uspokajających. Dzięki temu udało nam się to przeżyć. Czułam, jakby to wszystko przytrafiło się komuś innemu - opowiada Viola.

Wtorek, 24 kwietnia 2012 roku.

Mirosław Ł., kierowca nocnego autobusu zeznaje przed krakowskim sądem. Mówi o tym, że wiózł Kate około godz. 3 nad ranem. Wracała z imprezy zorganizowanej przez artystę galerii Zderzak, gdzie była na stażu. Oskarżony wyjaśnia, że się posprzeczał z pasażerką, bo traktowała go z góry. I, sfrustrowany trudnym dniem, pobił ją prętem po głowie. Zostawił ją w rowie z wodą. Kate się udusiła. - Żałuję - powtarza.

Viola w trakcie jego zeznań słabnie, musi wyjść. - Nie wierzę mu. Kasia była wychowana jak Brytyjka - gdy ktoś cię potrąci, to na wszelki wypadek przepraszasz. Nie miała w sobie cienia agresji. Ten potwór zasługuje na karę śmierci - mówi matka.

Ojciec słucha do końca tłumaczeń oskarżonego o zabójstwo. Cały drży. - Udział w procesie jest ciężki. Ale jesteśmy to winni naszej Kasi. To ostatnia rzecz, którą możemy dla niej zrobić - podkreśla Greg. Ostatnią, bo modlić się już nie ma siły.

Viola: Gdyby to był wypadek, poszłabym do kościoła. Ale nie mogę. Dlaczego Bóg pozwolił, żeby taką kochaną dziewczynę, takie dobre dziecko zamordować?

Pełny tekst przeczytacie w piątkowym papierowym wydaniu "Gazety Krakowskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska