W składzie cukierków z Zakładu Wielobranżowego "Karmel" Andrzeja Trendoty w Tarnowie, prócz naturalnych składników, są m.in. potencjalnie groźne barwniki, w tym E 110 (żółcień pomarańczowa), E 132 (indygotyna w kolorze błękitnym) i E 124 (czerwień koszelinowa).
35-letni sądeczanin, ojciec dwojga małych dzieci, zadał sobie trud i znalazł w internecie opis sztucznych dodatków do odpustowych słodyczy. Lektura go wystraszyła.
- "Z powodu wysokiej szkodliwości są zakazane w wielu państwach, ale nie w Polsce" - napisał do "Krakowskiej", apelując o zaprzestanie "zatruwania małych pociech" i przywrócenie tradycjnych receptur.
Co na to producent? - Te substancje są stosowane w przemyśle cukierniczym od 50 lat - mówi Andrzej Trendota. - Przez pół wieku nikomu nie przeszkadzały, dopóki nie wtrąciła się Unia Europejska. Ktoś uznał, że mogą być szkodliwe, więc kazał umieszczać taki zapis na etykiecie.
W nowosądeckim sanepidzie potwierdzono, że unijne rozporządzenie nakazuje, aby produkty spożywcze wprowadzone do obrotu po 20 lipca 2010 roku miały stosowne ostrzeżenie.
- W ubiegłym roku kontrolowaliśmy słodycze i cofnęliśmy do producentów kilka partii cukierków - mówi Anna Chladny z sanepidu. - Wróciły do obrotu po wymianie etykiet na zgodne z przepisami.
Nie słyszała, by słodycze z ww. barwnikami komuś zaszkodziły. Są jednak doniesienia, że niektóre, np. E 132 może u szczególnie wrażliwych osób wywołać reakcję alergiczną.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!