WIDEO: Dzieci mówią jak jest
Jaki jest najlepszy sposób na unikanie mandatów, bądź utraty prawa jazdy? Jazda zgodnie z przepisami. Nie od dziś jednak wiadomo, że wielu ludziom - w tym także góralom - z roztargnienia czy zbytniego pośpiechu zdarza się czasem spotkać z drogówką. Taka "randka" zwłaszcza po ostatnich zmianach w przepisach drogowych może bardzo drogo kosztować. Dlatego dziennikarze "Gazety Krakowskiej" podpowiadają, jak unikać mandatów w pow. tatrzańskim.
Razem z zawodowymi kierowcami z Podhala (busiarze i taksówkarze) oraz użytkownikami CB radia opracowaliśmy specjalną mapę powiatu tatrzańskiego. Nanieśliśmy na nią 38 punktów. To miejsca, gdzie najczęściej można spotkać patrole policji czy fotoradar straży gminnej z Kościeliska. Zachowując szczególną ostrożność w tych miejscach, możemy być niemal pewni, że nie dostaniemy mandatu, a także - co ważniejsze - nie spowodujemy wypadku, w którym ucierpią inne samochody czy piesi.
- Oczywiście nikt nie namawia kierowców do łamania prawa - mówi pan Adam Gandera, mieszkaniec Podhala i jeden z użytkowników CB radia w regionie. - Wiadomo, że gdy kierowcy ściągają nogi z gazu, robi się bezpieczniej. Niestety, moim zdaniem na Podhalu wiele jest szos gdzie nagle, nie wiedzieć czemu, drogowcy postawili znaki ograniczające prędkość, mimo że w pobliżu nie ma domów czy niebezpiecznych zakrętów.
Zdaniem wielu kierowców dziwnym zbiegiem okoliczności to właśnie w rejonie takich miejsc najczęściej stoją patrole drogówki.
- By kierowcy bez sensu nie nadziewali się na mandaty, warto pamiętać o tych miejscach i jeździć tam po prostu ostrożnie - wyjaśnia Dawid Król, kierowca busa, po czym dodaje, że po ostatniej radykalnej podwyżce taryfikatora kierowca może zapłacić już nawet 50 zł za przekroczenie prędkości o 1-2 km na godzinę w stosunku do obowiązującego ograniczenia.
