https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hanka Bielicka kochała kapelusze i byłego męża

Urszula Wolak
Hanka Bielicka w spektaklu "Rym-cym-cym" w Syrenie, 1956 r.
Hanka Bielicka w spektaklu "Rym-cym-cym" w Syrenie, 1956 r. E. Hartwig. Zdjęcie zamieszczone w książce Z. Korpolewskiego
Wciąż kojarzy się z estradowymi monologami oraz bogato zdobionymi kapeluszami, bez których nie pokazywała się publicznie. Podobno z ich powodu rzadko widywano ją w kościele. - To dla dobra księdza i całej parafii, przecież gdybym ja w tym swoim kapeluszu wparowała do kościoła, to rozwaliłabym księdzu całe nabożeństwo. Wszyscy by się na mnie gapili i ryczeli ze śmiechu - odpowiadała Hanna Bielicka, upominana przez duchownego, który odwiedził ją podczas duszpasterskiej wizyty.

Czytaj także:

Była jedną z tych aktorek, na temat których plotki mnożyły się jak grzyby po deszczu. O kulisach jej życia i sławy przeczytamy w najnowszej biografii aktorki. Książkę zatytułowaną "Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu. Wspomnienia, anegdoty, niepublikowane monologi" napisał jej przyjaciel Zbigniew Korpolewski, zresztą za namową samej bohaterki. Autor był także długoletnim współpracownikiem aktorki i twórcą większości jej słynnych monologów.

Tekściarz kreśli obraz artystki w sposób niestandardowy, przeplatając fakty z życiorysu aktorki z ważnymi w jej karierze monologami. W piątą rocznicę śmierci damy polskiej estrady, dzięki Korpolewskiemu mamy więc wyjątkową okazję przypomnieć sobie jej zabawne wystąpienia.

Z biografii dowiemy się m.in., że za jej stylizacje w iście przedwojennym klimacie odpowiadał cały sztab profesjonalistów. Bielicka miała własnego fryzjera, własną kosmetyczkę, modystkę, gorseciarkę i projektantkę scenicznych kostiumów oraz prywatnych sukienek. Buty szyła tylko na miarę, oczywiście w Warszawie u najlepszego damskiego szewca - Kielmana. Słynęła też z rozrzutności, a ze swoich zagranicznych wojaży przywoziła zawsze górę prezentów dla znajomych.

Miała jedną wadę: podczas zakupów nie znała umiaru. Na lotnisku podczas powrotu z Montrealu do Polski okazało się, że za dodatkowy bagaż musi zapłacić kilkaset dolarów. - Ja nie mam tyle pieniędzy. Wszystko przecież wydałam na prezenty - poinformowała kontrolera bezradna Bielicka. Z pomocą przyszła jej grupa pielgrzymów z Edmonton. Każdy z nich wsiadł do samolotu z jednym pakunkiem należącym do Bielickiej i tak cały jej nadbagaż bezpłatnie dotarł do Warszawy.

W życiu rzadko natrafiała na przeciwności losu. Do wyjątków należały chyba tylko jej miłosne problemy. To z powodu nieszczęśliwej miłości załamała się psychicznie i próbowała nawet popełnić samobójstwo. Po pewnym czasie uporała się z traumą po burzliwym romansie. Naprawdę przez całe życie kochała tylko jednego mężczyznę - Jerzego Duszyńskiego, piekielnie przystojnego aktora, który został jej mężem.

Niestety nie wytrwali długo w formalnym związku i postanowili się rozwieść. Ponoć różniło ich zbyt wiele. Zbigniew Koropolewski zdradza, że zarówno Bielicka, jak i Duszyński przyznawali w rozmowach, że najmniej w ich związku było... seksu. Być może właśnie ten fakt zaważył ostatecznie na wspólnej decyzji o rozstaniu.

Bielicka potrafiła zresztą świetnie żartować z tego tematu. - Jeżeli chodzi o seks, to ja już raczej jestem wierząca niż praktykująca - zwykła mówić Bielicka, będąc już dojrzałą artystką. Po latach aktorka zasłynęła też z dystansu do swojego wieku. Ja mam mniej lat niż kapeluszy... bo lata lecą, a kapelusze wychodzą z mody... ale kapelusze nie przysparzają zmarszczek - twierdziła aktorka.

Jako uznana komediantka Bielicka przekornie marzyła o rolach dramatycznych i chyba do końca nie pogodziła się z tym, że nie dostała szansy sprawdzenia się w innym niż komediowym repertuarze. Swoje osobiste pragnienie wyraziła, grawerując na metalowej tabliczce, wiszącej na drzwiach jej warszawskiego mieszkania, słowa: "Hanka Bielicka - artystka dramatyczna".

Na brak ról dramatycznych narzekała też jedna z największych konkurentek aktorki, czyli Irena Kwiatkowska. Obie artystki pracowały razem w jednym teatrze przez kilkadziesiąt lat i nigdy nie przestały zwracać się do siebie per pani. - Co nie przeszkadzało im bardzo się cenić i szanować - pisze Korpolewski.

Biografię Bielickiej kończy rozdział zatytułowany "Pożegnanie". Wyłania się z niego postać aktorki, która, mimo utraty wzroku, wciąż występuje na estradzie. Publiczność nigdy nie zorientowała się, że Bielicka ma jakiekolwiek problemy z widzeniem. Potrafiła to idealnie ukryć. Pewnego dnia jednak zasłabła na scenie i umarła. Autor biografii dopowiada, że pewnie ze śmiechu.

Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!

Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska