Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty ogrodnika z trawiastym sąsiedztwem i jego lokatorami

Halina Gajda
Kłopoty ogrodnika z trawiastym sąsiedztwem i jego lokatorami. Niekoszona systematycznie łąka to idealna wylęgarnia ślimaków i turkucia podjadka.

To nie odgrzewany, redakcyjny kotlet, tylko realny problem konkretnego człowieka, który inwestuje, pilnuje, by jego posesja była zadbana. Po prostu chce mieć ładnie wokół, gdy idzie do ogrodu. Chodzi o Romana Oleszkowicza, gorlickiego ogrodnika, który kolejny raz przyszedł do nas w tej samej sprawie, a mianowicie kłopotliwego sąsiedztwa dzikiej łąki. Nie jest to jakiś ogromy areał, ledwie kilka-kilkanaście arów. Ma za to wielu lokatorów - polne myszy, turkucia podjadka, o ślimaczych hordach nie wspominając. Warunki do spokojnego życia mają idealne - nikt ich nie niepokoi, jest ciepło, a jednocześnie słońce nie pali bezpośrednio, jest też zacisznie, bo wysoka trawa kołysze niczym do snu, no i nikt jej nie kosi.

- Najgorsze są ślimaki, które ciągną po prostu zastępami. Ciągle dokupuję środków zwalczających i ciągle mam ich za mało. To samo z tymi turkuciami - opowiada Oleszkowicz. - Pada, więc będzie ich jeszcze więcej - przepowiada. Na dowód pokazuje słoik z zasuszonymi "egzemplarzami". Wielkie owady budzą nie tylko obrzydzenie, ale zwyczajnie strach.

Zobaczyć takiego na ścieżce, nic przyjemnego. - A wystarczyłoby skosić łąkę dwa razy w sezonie - twierdzi. Ogrodnik skarży się, że ślimaki i nieszczęsny turkuć podjadek panoszą się coraz bardziej, wchodzą nawet do tuneli foliowych, w których hoduje kwiaty. O truskawkach czy sałacie nie wspominając. - Nie mam innego wyjścia, tylko tępić dostępnymi środkami. Trochę to jak walka z wiatrakami - skarży się dalej.

Teraz trawy kwitną, lada chwila dojrzeją nasiona.- A wtedy wystarczy niewielki wiaterek i niesie się to wszystko hen daleko - mówi dalej Oleszkowicz. - Szkoda tylko, że mam pecha, bo akurat to "daleko" to moje grządki - mówi gorzko. Takie trawy to nie tylko kwestia estetyki, ale i bezpieczeństwa. Pal sześć, gdyby dzika łąka rosła sobie gdzieś na bezdrożach. Lada chwila trawy uschną, wystarczy niedopałek i kłopoty gotowe - w pobliżu zabudowania zdewastowanego domu.

Co zaś dotyczy turkucia. - Trwałe użytki zielone to miejsca jego bytowania i rozmnażania, bowiem turkuć nie lubi gleb, które są w jakiś sposób ruszane - na przykład orane - wyjaśnia nam Wincenty Kmak, kierownik Terenowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Gorlicach. - Atakuje uprawy - podkreśla.

Potwierdza też to, co mówi Oleszkowicz: ślimaki lubią tak pozostawione łąki. - To nie tylko nasz lokalny problem - mówi na koniec. Parna i deszczowa pogoda sprzyja rozmnażaniu ślimaków. Oleszkowicz, kilka razy każdego dnia, robi kontrolną rundę po ogrodzie. Bynajmniej nie są to bezcelowe spacery, za każdym razem wychwyci kolejną ślimaczą ekipę, która atakuje jego kwiaty. Najwięcej jest ich na murku ogrodzenia oddzielającego obie posesje.

Ktoś za działkę płaci podatki, więc ustalenie właściciela nie powinno być problemem zwłaszcza dla miejskich służb porządkowych. Nikt nie mówi, żeby takiemu od razu wlepiać mandat. Może na początek wystarczy zwyczajnie poprosić o uprzątnięcie. Czasem bywa to skuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska