
Ślina kobiet - twierdzono w starożytności - jest doskonałym remedium na zgagę, a kobieca przepaska na piersi (czyli dzisiejszy biustonosz) miała leczyć bóle głowy. Wystarczyło obwiązać ją przez czoło.

Mimo że wierzono, że ślina kobieca jest w stanie wyleczyć, to już wydzieliny takie jak krew miesięczna czy śluz, były skażone. Utrzymywano, że mogą zakwasić wino, a gdy z krwią zetkną się młode nasiona czy drzewa - nie urosną, ani nie przyniosą owoców.

W czasie zaćmienia księżyca stosunek z miesiączkującą kobietą mógł sprowadzić choroby i śmierć. Wierzono także, że krew tępiła noże i narzędzia, wykonane z kości słoniowej.

Miesiączkujące kobiety czasem się jednak przydawały. Piliniusz przypisywał im chociażby właściwości... owadobójcze. Pisał, że jeśli naga, miesiączkująca kobieta, przejdzie przez uprawy, to wszystkie szkodniki pospadają natychmiast na ziemię.