Czytaj także:
Jednak nie wszyscy, którzy chcieli, mogą przyjść dziś na plac. Maryla Trzebińska, Polka od 20 lat mieszkająca w Rzymie przyznaje, że łatwiej jest śledzić te wydarzenia w telewizji. Mieszka daleko od centrum, a jutro trzeba iść do pracy. - U nas w domu, gdy papież abdykował, to były wielkie emocje. Oglądałam na kilku telewizorach - w każdym pokoju inna stacja włączona, gdy wsiadał do helikoptera i poleciał do Castel Gandolfo. Nawet wystrzeliliśmy na taras zobaczyć, czy koło nas nie poleci, ale wybrał inną drogę - mówi. Podkreśla, że teraz czas na zupełnie nowego papieża.
- Energicznego, żeby pociągnął Kościół - tłumaczy. Ma swoje typy. Pierwszy to Luis Tagle, 55-letni kardynał z Filipin. - Mój ulubieniec, ciągle się śmieje. Ale wydaje mi się, że na papieża wybiorą kogoś bardziej poważnego - dodaje. Dlatego obstawia kandydaturę Christopha Schoenborna, arcybiskupa Wiednia albo Amerykanina. - Amerykanie od przyjazdu trzymają się razem, nie są tak podzieleni jak Włosi. Dlatego myślę, ze mogą sporo zwojować - wyjaśnia.
Bardzo chce trafić w moment, gdy pojawi się biały dym nad Bazyliką św. Piotra. - Nie wiem, czy dam radę, ale chciałabym wtedy być na placu - deklaruje.
Eugenio Adesso, rzymski taksówkarz, który przyszedł na plac św. Piotra także ma nadzieję, że jego ten moment nie ominie. - Dziś wieczorem dym będzie czarny, to jasne. Trzeba będzie trafić na chwilę, gdy poleci biały. Mam nadzieję, że uda mi się na chwilę wyrwać z mojej taksówki - tłumaczy. W 2005 r. obserwował konklawe, w którym wybrano Benedykta XVI. - Niestety, wtedy załapałem się tylko na czarny dym, podczas białego woziłem klientów.Podobnie było na wyborze Wojtyły. Praca, praca, praca - kwituje.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+