Sobotnia decyzja PSL-u została odczytana jako rozłam w Koalicji Europejskiej, która przegrała wybory do Parlamentu Europejskiego z Prawem i Sprawiedliwością. Nie oznacza ona jednak, że PSL definitywnie nie chce już iść z Platformą do wyborów. Trwają rozmowy. „Czekamy na decyzję PO” - mówią politycy PSL. „PSL się z nami targuje, to my czekamy na ich decyzję” - odpowiada z kolei ważny polityk partii Grzegorza Schetyny.
Wiele zależy od sobotniej Rady Krajowej PO. Grzegorz Schetyna ma w jej trakcie przedstawić plan na jesienne wybory. „Chcemy, by koalicja była jak najszersza” - mówią politycy PO.
To nie podoba się działaczom PSL, którzy nie chcą powtórzyć błędów z kampanii do PE. „Ten skręt w lewo w trakcie kampanii był niepotrzebny” - przekonują. „Przed wyborami ciężko pracowaliśmy, a do Parlamentu dostały się „tłuste koty” z SLD” - dodają, wspominając przy tym startującego z pierwszego miejsca w Warszawie Włodzimierza Cimoszewicza. Komentatorzy zgodnie przyznają, że Cimoszewicz faktycznie nie prowadził kampanii.
Pojawiają się też głosy, że listy (choćby w Warszawie) zostały źle ułożone. „Ludzie nie mieli na kogo głosować” - przekonują Ludowcy, podkreślając przy tym, że wielu wyborców wybrało kandydata PSL – Władysława Bartoszewskiego, który startował z ostatniego miejsca (uzyskał ponad 35 tys. głosów).
„Schetyna był pewny, że Koalicja Europejska wygra wybory, chciał być ojcem tego sukcesu” - uważają politycy PSL, zaznaczając przy tym, że szef PO jest „trudnym partnerem do rozmów”.
Ostateczną decyzję PSL mają podjąć w ciągu najbliższych trzech tygodni, ale już teraz - nie czekając na decyzję PO – partia Władysława Kosiniaka-Kamysza tworzy listy wyborcze. „Takie polecenie otrzymały lokalne struktury” - słyszymy. Listy będą modyfikowane, gdyby okazało się, że PSL wystartuje w szerszym bloku, np. z samorządowcami (prezydentami największych miast), którzy sygnalizują chęć startu lub wsparcia kandydatów opozycji w kampanii. Platforma się wstrzymuje. - Jeszcze nie tworzymy list – mówi nam polityk PO.
Gorzkie słowa padają pod adresem szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który wziął udział w zorganizowanych przez samorządowców gdańskich obchodach 30. rocznicy częściowo wolnych wyborów z 1989 roku. Choć politycy PSL mówią o bardzo dobrej atmosferze całego wydarzenia, to niektórzy z nich krytykują wystąpienie byłego premiera. „Było oderwane od rzeczywistości” - oceniają. Pytani o polityczne plany Tuska przyznają, że może on w ogóle nie wrócić do polskiej polityki.
PSL wstępnie planuje wystartować z kampanią dopiero w sierpniu.
