Zdjęcia: Anna Kaczmarz
Zgłoszenie o wypadku dostaliśmy o godzinie 6.23. Kierujący, 29-letni mieszkaniec Krakowa, nie zastosował się najprawdopodobniej do znaku „stop” i wjechał na niestrzeżonym przejeździe pod pociąg relacji Wieliczka - Lotnisko Balice - mówi Elżbieta Znachowska z małopolskiej policji.
Auto marki Citroen, które prowadził mężczyzna, uległo całkowitemu zniszczeniu. Sam kierowca został zakleszczony w jego wnętrzu. Krakowianin i tak miał dużo szczęścia - bo przeżył. Rannego przez blisko godzinę wydobywali z wraku strażacy. Po uwolnieniu mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. - Był mocno poturbowany, miał powypadkowe obrażenia, ale zachował przytomność - wyjaśnia Joanna Sieradzka, rzeczniczka krakowskiego pogotowia ratunkowego.
Z powodu wypadku, w zamian za pociągi, po trasie Kraków - Bieżanów - Wieliczka do godziny 11 kursowała zastępcza komunikacja autobusowa.
Zarówno kierowca citroena, jak i motorniczy pociągu byli trzeźwi. Okazuje się jednak, że kiedy doszło do wypadku, na przejeździe nie działały rogatki. Możliwe, że kierowca, jadąc na pamięć, nie zwrócił uwagi na znaki, które informowały, że urządzenie jest niesprawne.
- Do awarii rogatek doszło w piątek. Podczas prac rozbiórkowych pobliskiego budynku kolejowego przerwany został kabel zasilający urządzenia obsługującego szlaban - informuje Dorota Szalacha, rzeczniczka PKP PLK.
Przedstawicielka PKP podkreśla, że o awarii już w piątek powiadomiona została firma zewnętrzna, która zabezpieczyła przejazd znakiem „stop” oraz tabliczką informującą o awarii rogatek. W tym miejscu wprowadzone zostało także ograniczenie prędkości pociągów do 20 km/h. - Awaria rogatek okazała się na tyle poważna, że nie udało się jej usunąć przez weekend - wyjaśnia Dorota Szalacha.
Sprawę wypadku ma wyjaśnić specjalna komisja. Awaria rogatki ma zostać usunięta.