Wsiadamy do łodzi albo statku na Wiśle i kasując taki sam bilet jak w tramwaju naziemnym, płyniemy np. z Dąbia na Salwator - tak może być, jeżeli urząd zrealizuje wniosek radnych z Dzielnicy I Stare Miasto. Poprzez uchwałę zwrócili się do prezydenta Krakowa o włączenie tramwaju wodnego do systemu komunikacji miejskiej i zapewnienie całorocznego jego funkcjonowania.
W uzasadnieniu radni z „jedynki” napisali m.in., że szlak wodny Wisły, na odcinku od Tyńca do Dąbia, a nawet dalej - do Nowej Huty, może być najkrótszą i ekologiczną drogą komunikacyjną stanowiącą alternatywę i uzupełnienie komunikacji szynowej i kołowej.
- W kilku miastach na świecie widziałem odpowiednie wykorzystanie szlaków żeglownych do komunikacji, np. w Strasburgu czy Bangkoku. Od stopnia wodnego na Dąbiu do Tyńca to Wisłą jest najkrótsza droga do przebycia. A jak mówimy o walce ze smogiem, to trzeba wprowadzać ekologiczne rozwiązania - przekonuje radny Jacek Balcewicz, przewodniczący Komisji ds. Ochrony Zabytków i Środowiska Rady Dzielnicy I. Jego zdaniem do nowego systemu transportu miejskiego można byłoby włączyć już istniejące przystanki sezonowego tramwaju wodnego dla turystów.
Co na to urzędnicy? Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu odpowiedział nam, że rozważa możliwość włączenia tramwaju wodnego do sieci miejskiej komunikacji. Przypomnijmy, że w niej najtańszy bilet 20-minutowy kupimy za 2,8 zł, a miesięczny sieciowy kosztuje 89 zł. - To bardzo interesująca idea, aby tramwaj wodny nie służył jedynie jako atrakcja turystyczna. Przy czym należy zaznaczyć, że powinno się to opierać na utworzeniu sensownych połączeń, które w rzeczywistości skracałyby trasę i z których chętnie korzystaliby sami mieszkańcy - informują w ZIKiT. - Przed włączeniem tramwaju wodnego do miejskiego systemu komunikacji wprowadzony byłby pilotaż na krótszym odcinku, który pokazałby jakie jest zainteresowanie pasażerów.
W Krakowie funkcjonuje tramwaj wodny, ale sezonowo (od maja do końca września), jako atrakcja turystyczna - najtańszy bilet w ubiegłym roku kosztował 10 zł na trasie Kazimierz - Wawel - Salwator.
- Gdyby zmienił się na miejski tramwaj wodny, to sam się nie utrzyma. Miasto musiałoby do tego dopłacić, tak jak to robi w przypadku istniejącej komunikacji miejskiej - mówi Krystian Kapusta, którego firma „Aqua Fun” jest operatorem krakowskiego tramwaju wodnego.
O tym, że w skład miejskiej komunikacji powinien wejść tramwaj wodny, już cztery lata temu przekonywał Marcin Królczyk, prezes Stowarzyszenia Armatorów i Inwestorów Dorzecza Wisły.
- Obecny tramwaj wodny w Krakowie jest sztucznie podtrzymywany. Korzystają z tego tylko turyści. Jeżeli mówimy o włączeniu rejsów Wisłą do komunikacji zbiorowej, to najlogiczniejszym rozwiązaniem byłoby przejęcie transportu wodnego przez MPK - mówi Marcin Królczyk. Sugeruje, że MPK mogłoby kupić dwa statki, które kursowałby po Wiśle jak naziemne tramwaje. - Porządny statek na ok. 50 osób kosztowałby około milion złotych, ale przy zakupie dwóch może byłaby możliwość obniżenia ceny - zaznacza.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Puls Krakowa, odc. 6
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
