FLESZ - Polacy pomagają uchodźcom

Po godzinie 14.00 wszyscy chętni i gotowi do wyjazdu stawili się w wyznaczonym miejscu, którym ponownie stał się stadion miejski im. Henryka Reymana w Krakowie. W jednym z pomieszczeń grupa 50 uchodźców mogła liczyć na posiłek i coś do picia przed ruszeniem w długą drogę po nowe i lepsze życie w Szwajcarii.
Informację o takiej możliwości uzyskali dzięki ulotkom w języku ukraińskim, które już tydzień temu przygotowało Miasto Kraków. W materiałach, zainteresowani wyjazdem mogli znaleźć najważniejsze informacje na temat zakwaterowania, warunków pobytu, świadczeń i procedur oraz możliwości wsparcia oferowanego przez Miasto Solurę.
- Ukraińscy uchodźcy, którzy trafią do Solury nie zostaną skierowani do ośrodka recepcyjnego, ale zostaną podzieleni, w związku z czym jedna połowa trafi do gospodarstw domowych a druga połowa trafi do dużego ośrodka. Mają tam zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną, socjalną, bezpłatny transport, pomoc w znalezieniu zatrudnienia i dostęp do edukacji. By jednak mogli z tych świadczeń korzystać, tuż po przekroczeniu granicy pojadą do Bazylei gdzie zostaną zarejestrowani jako uchodźcy ze statusem "S" - mówi Beata Sabatowicz, zastępca dyrektora Kancelarii Prezydenta Miasta Krakowa
Jak podkreśla urzędniczka, osoby które zdecydowały się dziś wyjechać za granicę, jadą w ciemno, nie mając w Szwajcarii znajomych czy rodziny. - Jadą tam by rozpocząć nowe życie i choć większość deklaruje chęć powrotu na Ukrainę, to pozostaje pytanie czy będą mieli do czego wracać bo patrząc na przekazy medialne z ukraińskich miast, sytuacja jest dramatyczna - podkreśla Sadowicz.
Jej słowa potwierdza 17 letnia Natalia, która w Polsce jest od 5 dni. Jak mówi, to jej czwarty raz u nas. I choć poprzednio przyjeżdżała w ramach wymiany polsko-ukraińskiej organizowanej przez Narodowe Centrum Kultury, tak teraz musiała uciekać przed wojną. Na Ukrainie w Żmerynce koło Winnicy została jej mama i 22 letni brat, który walczy w obronie Kijowa. Natalia bardzo boi się o bliskich, ciągle jest z nimi w kontakcie. Jak mówi nam towarzyszący jej Pan Adam, mentor wymiany polsko-ukraińskiej, początkowo dziewczyna wcale nie chciała opuszczać ojczyzny, jednak kiedy pojawiły się informacje dotyczące tego jak rosjanie traktują ukrainki szybko zmieniła zdanie.
Pytamy Natalię również o to jak sytuacja wygląda tam na miejscu, oczami jej mamy. Pan Adam, który pełni raz na czas rolę tłumacza w czasie naszej rozmowy, powtarza słowa dziewczyny, z których wynika, że teraz jest tam spokojnie. - W trakcie dzisiejszej rozmowy z mamą Natalii dowiedziałem się, że tylko raz wyła tam syrena. W związku z czym część ludzi schodzi do piwnic, aczkolwiek boją się tam schodzić z obawy przed zawaleniem się pomieszczenia w przypadku ostrzału rakietowego - mówi Pan Adam.
Pytamy również Natalię o to jak podobało jej się w Polsce i dlaczego jedzie do Solury. Jak mówi Polska przyjęła ją bardzo ciepło, czuła się tu u nas bezpiecznie, pomagała nawet jako wolontariusz przy segregacji rzeczy czy przy odczytywaniu recept, ale teraz jedzie do Solury, by kontynuować niesienie pomocy. Podkreśla też, że mimo chęci niesienia pomocy i młodzieńczej ciekawości świata, na Ukrainę chce wrócić najszybciej jak to możliwe.
Tuż po godzinie 16.00, Natalia wraz z resztą ukraińskich uchodźców wsiadła do autokaru, który zawiezie ich wpierw do Bazylei, a potem do Solury. Na miejscu powinni być rano.
- Te osoby nie powinny pić mleka. Jeżeli masz te przypadłości, ogranicz picie mleka
- To są objawy nadmiaru soli w organizmie. Zobacz niebezpieczne skutki uboczne
- Co zużywa najwięcej prądu w domu? Pralka, ładowarka a może lodówka? Sprawdź!
- W Krakowie powstaje handlowe monstrum. Już widać zarys! [ZDJĘCIA Z DRONA]
- Kąpielisko na Zakrzówku zmieniło się całkowicie. Czy na lepsze?