- Alarm zadzwonił o godz. 23.40 - relacjonuje siostra Józefina. - W oknie leżało nieduże niemowlę. Było nagie, owinięte tylko w kocyk. Lekarz stwierdził, że urodziła się 2 - 3 godziny wcześniej. - Dziewczynka nie płakała, tylko trochę kwiliła - mówią siostry.
Tuż po północy wezwana przez siostry karetka z inkubatorem (dziecko jest wcześniakiem) i lekarzem - położnikiem zabrała maleństwo do Kliniki Neonatologii przy ul. Kopernika. - Tam nadano dziewczynce imię Basia - relacjonuje siostra Józefina.
Okazało się, że dziecko jest zdrowe, musi jednak przebywać w inkubatorze do czasu osiągnięcia odpowiedniej wagi. Wczoraj siostry poszły odwiedzić dziewczynkę w szpi talu. Lekarze określili jej stan jako dobry.
Zakonnice cieszą się z tej niespodzianki. - W niedzielę przypadła rocznica zatwierdzenia naszego zgromadzenia. To taki prezent od Boga dla nas - cieszy się siostra Józefina. - Modlimy się za dziecko - o jego dobry rozwój - i za matkę, żeby odnalazła spokój - dodaje.
Okno powstało po to, by zdesperowane matki, które nie chcą lub nie mogą wychować dzieci, mogły je oddać w dobre ręce zamiast, jak to się czasem działo, wyrzucać noworodki na śmietnik. Pomysł zorganizowania takiej pomocy wyszedł od ks. kard. Stanisława Dziwisza, za jego realizację odpowiada Caritas i siostry nazaretanki.
- Nie wszystkie matki wiedzą, że po urodzeniu dziecka w szpitalu mogą je tam zostawić bez żadnych konsekwencji prawnych. Po zostawieniu dziecka matka ma sześć tygodni na podjęcie ostatecznej decyzji. Jeśli się nie zdecyduje na wychowywanie dziecka, trafia ono do adopcji -podkreśla siostra Józefina.
Gdy Basia będzie mogła opuścić szpital, trafi do ośrodka adopcyjnego, ten zaś znajdzie jej nowych rodziców. - Dotychczas nie było z tym problemów. Pozostałe 10 dzieci znalezionych w Oknie Życia szybko trafiło do nowych rodzin - mówią siostry nazaretanki.