14 wieków historii nie zrobiło wrażenia na pracownikach firmy, która dba o zieleń w Nowej Hucie. Robotnicy, którzy mieli się zająć przycięciem trawy na kopcu Wandy, z niewiadomych przyczyn postanowili użyć do tego ciężkiego sprzętu. Trawa co prawda została częściowo skrócona, ale trudno mówić o tym, że zadanie wykonano wzorowo. Krajobraz miejsca, które odwiedza wielu mieszkańców, a także turystów, został zniszczony. Zamiast zielonego kopca odwiedzający mogą teraz podziwiać ślady po oponach ciągnika i zniszczone, rozjeżdżone, kępki trawy.
- Wykonawca nie powinien był wjeżdżać ciężkim sprzętem na kopiec. Został pouczony i zobowiązał się, że w przyszłości trawa koszona będzie wyłącznie kosiarkami ręcznymi - informuje Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.
Nie utrzymują standardu
Sytuacja, do jakiej doszło w Nowej Hucie, budzi kontrowersje również ze względu na działania Zarządu Zieleni Miejskiej. Instytucja, która powstała po to, by dbać o krakowską zieleń, wprowadziła w tym roku system „Utrzymaj standard”. W myśl nowych przepisów, wykonawcy zobowiązani są do utrzymywania podległej im zieleni wedle ustalonych w reguł.
Chodzi między innymi o to, by trawa przy ulicach nie miała więcej niż 5-10 cm długości, a na terenach zielonych - 5-15 cm. Wykonawca musi też posiadać odpowiedni sprzęt.
Firma, która ma dbać o kopiec, została wyłoniona w ramach nowych procedur. Sprzęt mechaniczny z pewnością posiada, ale ma również problemy z trzymaniem się standardów, jakie ZZM nakreślił w podpisanej umowie.
- Dostosowanie działań firmy do oczekiwań jest kwestią czasu - mówi Machowski, dodając, że ZZM ma narzędzia, by wyciągnąć odpowiednie konsekwencje w stosunku do przedsiębiorstwa, gdyby sytuacja z kopca się powtórzyła. Umowa zawarta z wykonawcą pozwala na nakładanie grzywien oraz rozwiązanie umowy.
Warto podkreślić, że w innych częściach miasta system się sprawdza, jedynie firma odpowiadająca za nowohucką zieleń ma problem z wywiązywaniem się z umowy.
Zapłacą za szkody
Magistrat przyznaje, że działania robotników, którzy na kopiec wjechali ciągnikami, „budzą zastrzeżenia”. Ich pracodawcy poniosą konsekwencje.
- Na wykonawcę została nałożona kara grzywny w wysokości 4 tys. zł - informuje Machowski. Ponadto firma musi naprawić wyrządzone szkody wedle wskazań konserwatora.
Na ile zostały wycenione zniszczenia wyrządzone przez wykonawcę? Na razie nie wiadomo, ale konserwator terenu ma wydać opinię w tej sprawie. W tej chwili ma się zająć również opracowaniem planu prac, dzięki którym kopiec Wandy ma wrócić do poprzedniego wyglądu.
