Obecnie zrujnowany ośrodek na Krukach, pozostający w prywatnych rękach, jest wystawiony na sprzedaż. Nie wiadomo jednak, co potencjalny nabywca chciałby tam zrobić.
W latach 60. zakłady chemiczne na jednym z trzech tamtejszych akwenów (środkowym) stworzyły ośrodek wodny „Kruki”. Przeznaczony był dla ich pracowników, ale mogli z niego korzystać wszyscy mieszkańcy miasta.
W czasach transformacji zdecydowano się na sprzedaż i tak kompleks trafił w prywatne ręce.
- Myślałem o przywróceniu tego miejsca mieszkańcom, ale ostatecznie z różnych względów zrezygnowałem z tego pomysłu - wyznaje Krzysztof Heród, obecny właściciel „Kruków”.
Złożył ofertę sprzedaży miastu, ale nie było zainteresowane. Teraz pojawił się konkretny inwestor, z którym prowadzi rozmowy.
- Sprawę powinniśmy sfinalizować w tym miesiącu - dodaje przedsiębiorca i przypomina, że chodzi o budynek i tereny zielone wokół. Kwota, jaką chce uzyskać, nie jest znana. To prawdopodobnie kilka milionów złotych.
Właścicielem samego akwenu obecnie jest Synthos, z którym ma podpisaną umowę na korzystanie z wody dla celów rekreacyjnych. Przed czterema laty miasto zleciło Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji analizę, ile kosztowałoby zrobienie na Krukach, ale w innym miejscu (na pierwszym zbiorniku) kąpieliska. Wynikało z analizy, że to koszt 10 mln zł.
Firma Synthos skłonna była sprzedać akwen za niezbyt wygórowaną cenę.
- W związku z brakiem zainteresowania projekt sprzedaży został zawieszony - informuje Agata Kościelnik, kierownik komunikacji korporacyjnej Synthos SA. Firma może do niego wrócić, o ile pojawi się atrakcyjna oferta. Miasto skorzystało z okazji do zakupu.
- Nie mamy żadnej oferty w tej sprawie - odpowiada Katarzyna Kwiecień, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Oświęcim. Mieszkańcom musi wystarczyć kryta pływalnia, która do września br. jest w przebudowie. Jednak nie o taką rekreację chodzi zwolennikom kąpieliska pod chmurką.
- Mamy takie piękne tereny na Krukach, że aż przykro się robi, że miastu nie zależy na stworzeniu kąpieliska - mówi Aneta Kasprzyk. Zauważa, że w małym Osieku dało się zrobić ośrodek „Molo”, do którego ciągną tłumy ze Śląska i Krakowa, a w mieście powiatowym, jakim jest Oświęcim, nie ma takich atrakcji.
Zdaniem orędowników stworzenia bezpiecznego miejsca do wypoczynku i rekreacji nie potrzeba wielu milionów.
- Jeden ratownik na sto metrów linii brzegowej, sprzęt pływający z magazynem, natrysk i toaleta wystarczą do uruchomienia kąpieliska - mówi Krzysztof Wisła, sekretarz MWOPR w Oświęcimiu.
Koszt niewielki, a skorzystali by wszyscy mieszkańcy. To, że temat Kruków jest ważny dla mieszkańców, świadczy projekt „Centrum Sportów Wodnych”. To praca dyplomowa Darii Rembiesy, absolwentki Wydziału Architektury PWSZ w Nysie, można ją oglądać w Galerii Książki w Oświęcimiu do końca lutego.
