Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura gorlicka na równi pochyłej

Ewa Bugno
Pusta widownia to częsty widok w różnych kulturalnych placówkach Gorlic
Pusta widownia to częsty widok w różnych kulturalnych placówkach Gorlic Ewa Bugno
Wtorek. Godzina 17.45. Za piętnaście minut w auli Państwowej Szkoły Muzycznej ma rozpocząć się XIX Międzynarodowa Galicyjska Jesień Literacka, organizowana m.in. przez Związek Literatów Polskich i Centrum Paderewskiego Tarnów - Kąśna Dolna.

Ma wystąpić zespół Ostatnia Wieczerza w Karczmie Przeznaczonej do Rozbiórki. Na scenie trwa próba - Bogusław Diduch śpiewa, akompaniują mu Mirosław Bogoń, Tomasz Kubala, Wiesław Lewek i Krzysztof Mika.

Rażą rzędy pustych krzeseł. Na widowni są tylko cztery osoby - ja, Ivetta z RTVG, Andrzej Piecuch z kolegą. Parę minut przed osiemnastą pierwszy rząd wypełnia się młodzieżą.

Krzysztof Mikruta z Wydziału Promocji Starostwa wysłał na tę imprezę 30 zaproszeń, wstęp był wolny i bezpłatny. Honor powiatu ratuje wchodzący Tadeusz Mikrut - naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu Starostwa Powiatowego w Gorlicach. Pojawia się kilka kolejnych osób, wśród nich Magda Miller - dyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej, Zdzisław Tohl - dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów.

Uczestnicy literackiej biesiady wchodzą spóźnieni z Andrzejem Grabowskim - pomysłodawcą Jesieni, prozaikiem i poetą, prezesem oddziału małopolskiego Związku Literatów Polskich. Siadają przed sceną, twarzą do widowni. Naprzeciwko nich - długie rzędy pustych krzeseł.

Żenada - komentuje siedząca obok mnie Barbara Kowalska. Na scenie siedzą m.in. Stefan Jurkowski - wiceprezes zarządu Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich, członek Komisji Kwalifikacyjnej przy ZG ZLP, Kazimierz Burnat - redaktor naczelny kwartalnika społeczno-kulturalnego "Bez Kurtyny", poeta, publicysta, dziennikarz, Lech Konopiński - satyryk, autor tekstów piosenek m.in. Urszuli Sipińskiej, Eleni, Krzysztofa Krawczyka, Jan Dydusiak - redaktor naczelny polskiego radia w Sydney, poeta i prozaik, Andrzej Gnarowski - zastępca przewodniczącego ZLP, Lam Quang My - poeta i śpiewak z Wietnamu, Vera Kopecka - poetka czeska, Jurij Zawgorodny - poeta ukraiński, Irena Kaczmarczyk - poetka z krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich i wiele, wiele innych osób związanych ze środowiskiem literackim. Można by powiedzieć - raj dla polonistów, raj dla prowincji. Tymczasem na spotkaniu jest tylko dwóch polonistów - ja na widowni i Bogusław Diduch na scenie.

A przecież polonista to nie ten, który tylko uczy, nawet dobrze, zza biurka. To osoba, która ma obowiązek się rozwijać, uczestniczyć w kulturze i uczyć młodzież uczestnictwa w kulturze. Można by zapytać kierownika Wydziału Oświaty Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego - Aleksandra Augustyna - gdzie są poloniści gorliccy, jeżeli nie widać ich na spotkaniach literackich, poetyckich, na wieczorach autorskich w Miejskiej Bibliotece Publicznej? To samo pytanie można by skierować do naczelnika Wydziału Oświaty Starostwa Powiatowego Tadeusza Mikruta.
Obserwacjami z bibliotecznego podwórka dzieli się Magda Miller: - Zadziwia mnie, dlaczego na imprezach w bibliotece, która na brak publiczności i tak narzekać nie może, bywa tak niewielu nauczycieli humanistów ze swoją trzódką.

Podobne zdanie ma Tomasz Kubala - dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury.

- Jeśli osoby tworzące tak zwaną elitę kulturalną w naszym mieście nie pojawiają się na większości imprez organizowanych przez inne instytucje, to do kogo możemy mieć pretensje. W końcu przykład idzie z góry. Narzekamy na młodzież, a gdzie są dorośli, gdzie gorliccy nauczyciele? Czy to nie oni powinni uczyć czynnego uczestnictwa w kulturze? Musimy uderzyć się w pierś, a potem wymagać od młodych. Nie mam zamiaru rozgrzeszać młodzieży, a szczególnie tych malkontentów, którzy piszą na portalach, że tu nic się nie dzieje. Jakby zechcieli poczytać trochę plakaty, zainteresować się ofertą, to myślę, że coś dla siebie każdy może znaleźć - mówi Tomasz Kubala.

Na pomysł, jak zachęcić nauczycieli do uczestnictwa w kulturze, wpadł kierownik Aleksander Augustyn. Przed wernisażem w Dworze Karwacjanów "Bitwa gorlicka - ikonografia" wysłał faks do szkół z prośbą o wydelegowanie po trzech uczniów jako przedstawicieli szkół. Wiadomo - uczniowie nie mogą iść sami, nauczyciele zostali więc zmuszeni do udziału w wernisażu. Miło było patrzeć jak w piątkowy wieczór, było to trzeciego kwietnia, na spotkaniu z kulturą i historią pojawiła się młodzież. I to nie stała biernie - uczniowie fotografowali, robili notatki.

- Pusta widownia to nie jest sprawa tylko młodzieży, brakuje nauczyciela, który powiedziałby uczniowi - zainteresuj się, idź. Jestem zasmucony ucieczką gorliczan od kultury. Nie poddam się, bo uważam, że młodzież nie będzie tylko siedzieć w pubach, słuchać plików ściągniętej nielegalnie muzyki, oglądać filmy na DVD przy piwie i uważać, że ma kontakt z kulturą - mówi Adam Nowak, dyrektor Gorlickiego Centrum Kultury.

Informuje, że drugi rok z rzędu nie udało mu się zebrać 25 osób z całego powiatu na zajęcia Akademii Słowa i musiał je odwołać. Spotkanie z astronomią czwarty rok z rzędu zostało odwołane z powodu braku chętnych. Na koncert Jacka Mazaneca wysłał 270 imiennych zaproszeń i przyszło 18 osób; był to koncert darmowy.
Na koncert gorlickiego barda Tadeusza Kroka sprzedał tylko 20 biletów, mimo to koncert odbył się przy 30 osobach i 270 pustych krzesłach. W naszym mieście naprawdę wiele się dzieje w dziedzinie kultury, są osoby z charyzmą, które organizują imprezę za imprezą, można by wyliczać - Zdzisław Tohl, Adam Nowak, Bogusław Diduch, Tomasz Kubala, Magda Miller. Dlaczego gorliczanie nie wykorzystują potencjału kulturalnego swego miasta? Przeciętny gorliczanin nie musi, ale nauczyciel? Radny?

Istnieje dość wąska grupa "bywalców" - odbiorców oferty zarówno plastycznej, jak i literackiej, muzycznej czy teatralnej. Ludzi różnych zawodów, o różnym poziomie wykształcenia, w różnym wieku, których łączy jedno - odczuwają rzeczywistą potrzebę uczestniczenia w kulturze. To dlatego niemal te same twarze widuje się na wieczorach w MBP, Dworze Karwacjanów, MDK, szkole muzycznej, GCK. Jest też grupa - najogólniej mówiąc - "ludzi władzy", którzy bywają okazjonalnie, bardzo niewielu regularnie, większość wcale. Bywanie wzmaga się gwałtownie w roku wyborczym, co będzie można zaobserwować już niedługo i co jest dowodem czysto koniunkturalnego podejścia do owego bywania. Grupa "malkontentów" to ci, którzy zamiast bywać gdziekolwiek, na ogół bywają… niezadowoleni z każdej oferty, i dają temu wyraz, głównie na portalach internetowych. A najliczniejsza grupa to "statystyczny Kowalski" - który nie bywa, nie sprawuje władzy, nie narzeka, tylko spokojnie i z zadowoleniem konsumuje to, co lubi najbardziej, czyli kulturę oferowaną przez telewizję. Menu dość monotonne. Na pierwsze danie serial, na drugie danie serial, na deser, dla odmiany - dwa seriale. Ale co kto lubi…

- Temat uczestniczenia czy raczej nieuczestniczenia społeczeństwa w kulturze można uznać za wręcz gorący w kontekście niedawno zakończonego w Krakowie Kongresu Kultury Polskiej, na którym - co warto z zawstydzeniem odnotować - nie pojawił się ani prezydent, ani premier. Ten obszar życia - paradoksalnie - znajduje się w zapaści, choć mogłoby się wydawać, że w wolnym kraju bez cenzury będzie rozkwitał. Gorlice - moim zdaniem - nie odbiegają od przeciętnej - komentuje Magda Miller.

Dodaje, że nie ma skutku bez przyczyny - jak śpiewała Liza Minelli: "forsa wszystko wprawia w ruch". A jaka jest forsa na kulturę - każdy widzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska