Pani Paulina trafiła do nowotarskiego salonu we wrześniu 2010 roku. - Spodobała mi się suknia za 2500 zł. Została dopasowana do mojego rozmiaru. Obsługa była bardzo miła, wszystko zostało zapięte na ostatni guzik - wspomina klientka. - Jeden z powodów, dla których decydowałam się na zakup właśnie w tym salonie był taki, że właściciele powiedzieli, że będą mogła potem bezpłatnie zostawić suknię w ich komisie. Liczyłam, że jeśli uda się ją sprzedać, odzyskam część pieniędzy.
Po kilku miesiącach po ślubie zdecydowała się oddać suknię do komisu. - Umowa była taka, że suknia zostanie w komisie do trzech lat. Jeśli się nie sprzeda, będę mogła bez żadnych opłat ją odebrać - mówi mieszkanka Skomielnej Białej.
Pół roku temu zdecydowała się sprawdzić co się z suknią dzieje. - Dzwoniłam, ale nikt w salonie nie odbierał. Potem przyjechałam na miejsce. Zastałam zamknięte drzwi, ale widziałam suknie przez okno. Pomyślałam więc, że pojechali na wakacje albo coś takiego - opowiada kobieta. - Gdy wróciłam po kilku tygodniach, lokal był już pusty. Przestał działać telefon stacjonarny do salonu. Właściciele, Dariusz M. i Agata W., nie odbierali także telefonów komórkowych.
Paulina zaczęła ich szukać. Znalazła profil właściciela Dariusza M. na portalu Nasza Klasa. Napisała do niego. Bez efektu. - Moim zdaniem kobiet oszukanych tak jak ja jest więcej. Gdy oddawałam suknię do komisu, widziałam, że mieli tam przyjętych ze 30-40 sztuk. Mówili też, że sporą część mają w magazynie. Tam jednak nie byłam, nie wiem więc, czy to prawda - dodaje mieszkanka Skomielnej.
My również próbowaliśmy się dodzwonić pod numery komórkowe pary właścicieli. Telefony są wyłączone. Udało nam się natomiast ustalić, że przedsiębiorcy zalegają z czynszem za wynajem pomieszczeń w budynku, gdzie mieścił się ich salon. Dowiedzieliśmy się także, że pod ten adres wciąż zgłaszają się osoby poszukujące właścicieli salonu.
Partner właścicielki - Dariusz M. - nie był osobą anonimową w Nowym Targu. Od 2000 do 2011 r. piastował stanowisko prezesa Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej. W Nowym Targu mówi się, że i z PPPN Dariusz M. rozstał się nagle i w nie do końca przyjemnej atmosferze. - Pan Dariusz, z tego co wiem, przebywa obecnie za granicą - mówi Franciszek Siuta, obecny wiceprezes Podokręgu. Wiadomo, że M. został odwołany z funkcji zaocznie. Już wtedy był za granicą. Nie dostał absolutorium za wykonanie budżetu Podokręgu. Mówi się, że miał problemy z księgowością.
- Brakowało konta Podokręgu. Ale teraz już wszystko mamy. Jest dobrze - ucina krótko Siuta. Sprawa nie wyszła poza podhalański światek piłkarski.
Paulina Janowiec-Kapłon zgłosiła w piątek sprawę zaginionej sukni ślubnej nowotarskiej policji. - Wiem, że moja suknia nie jest już warta 2500 zł, a może 1000-1500 zł. Chodzi mi jednak o czystą uczciwość, a tutaj takiej zabrakło - tłumaczy. Liczy, że po artykule w naszej gazecie uda się jej zebrać grupę osób poszkodowanych w podobny sposób, by móc wystąpić przeciwko M. i W. na drogę sądową.
Zbigniew Gabryś, rzecznik nowotarskiej prokuratury rejonowej, mówi, że na razie nie zgłosił się tu nikt poszkodowany przez Dariusza M. i Agatę W. Dodaje, że w tym przypadku można starać się dochodzić zadośćuczynienia.
- Jeśli osoby poszkodowane będą w stanie przedstawić dowody potwierdzające, że zostały oszukane, prokuratura może wszcząć śledztwo. Aby jednak postawić osobę podejrzaną o popełnienie przestępstwa przed sądem, trzeba będzie ją znaleźć. Do momentu ustalenia miejsca pobytu domniemanego winnego podobne sprawy są zawieszone - wyjaśnia Gabryś.
Pani Paulina szuka kontaktu z innymi poszkodowanymi. Jej e-mail to [email protected].
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+