To nieprawda, że jedyną osobą, która mogłaby napisać wnikliwą, bogato ilustrowaną i rozchwytywaną w całej Polsce książkę o rzeźbiarskim i malarskim Paszynie, był ksiądz Edward Nitka. Kompetentnie, ale i ze swadą wywiązałby się z tego zadania pisarz i etnograf Antoni Kroh.
Niewielką próbkę, która tego dowodzi, dał w znakomitym wprowadzeniu do albumu ze zdjęciami paszyńskich rzeźb autorstwa Piotra Droździka.
Album nosi tytuł „Fenomen Paszyński” i ma dwóch równorzędnych autorów.
Obok profesjonalnych zdjęć autorstwa muzealnego fotografa Piotra Droździka, który jest też od lat kolekcjonerem i pasjonatem ludowej twórczości paszyniaków, znajdziemy w albumie niepublikowane dotąd fotografie autorstwa Antoniego Kroha.
Dzięki nim widzimy jak powstawał fenomen paszyński, polegający na tym, że w małej wiosce pod Nowym Sączem całe rodziny zaczęły sięgać po dłuta i pędzle. Tworzyć rzeźby, które w latach 60. i 70. zyskały uznanie etnografów i zafascynowały kolekcjonerów z Polski, Niemiec i Włoch.
Antoni Kroh sam przekonywał się do tej sztuki stopniowo. Najpierw obserwując fascynację i szacunek dla niej u księdza Nitki, który odkrył pierwszego artystę w głuchym pastuszku Wojtku Oleksym. „Wojtek i ksiądz rozwijali swe uzdolnienia, jeden dzięki drugiemu. Wojtek miał w Księdzu publiczność, dla której warto się starać, proboszcz stawał się animatorem, opiekunem chłopskiego artysty, świadomie i coraz skuteczniej wykorzystującym dydaktyczne i terapeutyczne wartości sztuki” - opisuje Antoni Kroh, który jako młody magister etnografii trafił do Paszyna, żeby przyjrzeć się rodzącemu się fenomenowi.
Od Księdza - pisanego przez autora z dużej litery - zaczął się poryw chłopskiej twórczości plastycznej, która trafiła na podatny grunt, zyskując życzliwość inteligencji zainteresowanej twórczością chłopską i - co istotne - poparcie ówczesnych władz.
Dziś w Paszynie można zwiedzać muzeum twórczości miejscowych chłopów, które utworzył ksiądz Edward Nitka. Tam można zdobyć ten wyjątkowy album z portretami artystów i ich dzieł. A dzięki zastosowaniu nowoczesnych kodów QR, po ich zeskanowaniu telefonem komórkowym, od fotografii Piotra Droździka można przejść do szerszego opisu artysty i jego dzieł.
- To jest album, ale gdyby ktoś chciał poszerzyć swoją wiedzę o twórczości paszyńskich artystów, to jest znajdzie informacje we wspaniałej książce Antoniego Kroha „Wesołego Alleluja” - podpowiada autor zdjęć.
Nim powstał „Fenomen Paszyński” obaj autorzy długo rozmawiali.
- To trwało prawie dwa lata. Potem zeskanowaliśmy negatywy Kroha z lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych , zestawiliśmy je z moimi współczesnymi zdjęciami. Najbardziej symptomatyczną rzeczą jest to, że gdybyśmy chcieli porównać te widoki, z czasów jakich żyli ówcześni artyści do współczesnych, nie poznalibyśmy Paszyna - mówi Droździk.
W dorobku cenionego sądeckiego fotografa to 57 album. Łącznie ma 160 tysięcy wydanych egzemplarzy swoich indywidualnych albumów. Obecnie kończy pracę nad projektem o chasydach. Materiał gromadził od 14 lat.