- Rolnicy ledwo dyszą - grzmiał ze schodów urzędu Wojciech Włodarczyk z Męciny (gm. Limanowa), przewodniczący Rady Wojewódzkiej "Solidarności" Rolników Indywidualnych. - Nie mają z czego spłacać kredytów, a pokazuje się ich jako ludzi, którzy dobrze żyją z unijnych dopłat.
Włodarczyk przekonywał, że rząd bezrefleksyjnie wyprzedaje ziemię, otwiera drogę dla żywności genetycznie modyfikowanej i niszczy rodzime rolnictwo. Dowodził, że do kraju sprowadza się zatrutą żywność, a polscy rolnicy nie mogą sprzedać z zyskiem swoich produktów. - Musimy dokładać do działalności - żalił się brat przewodniczącego Krzysztof Włodarczyk. Przekonywał, że gospodaruje na trzech hektarach i z trudem wiąże koniec z końcem. - Utrzymanie maszyn coraz więcej kosztuje, a uprawa ziemniaków czy zbóż w górach staje się nieopłacalna - ubolewał. - Wielu rolników robi to tylko z miłości do ziemi, ponieważ żyć się z tego nie da.
Poparcie dla protestujących głośno wyraził angielski rolnik Julian Rose, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Podkreślił, że rolnicy z USA i Unii Europejskiej popierają walkę o zdrową żywność i protesty przeciwko wyprzedaży gruntów.
Pod koniec protestu atmosfera stała się tak gorąca, że anonimowy rolnik z tłumu protestujących podeptał unijną flagę.
Organizatorzy pikiety stanowczo odcięli się od takiego działania. Wojciech Włodarczyk wręczył 13 postulatów rolników Małgorzacie
Mordarskiej-Dudzie, kierującej sądecką delegaturą MUW. Nie krył antyrządowego charakteru demonstracji. - Utrudnimy drogę tuskobusowi, żeby Polakom nie mącił w głowach - zapowiedział Włodarczyk.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze