https://gazetakrakowska.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Ojciec tragicznie zmarłego rajdowca będzie walczyć z PKP

Małgorzata Więcek-Cebula
Osoby, które straciły bliskich w wypadkach, powinny działać - mówi Jan Kulig
Osoby, które straciły bliskich w wypadkach, powinny działać - mówi Jan Kulig Małgorzata Więcek-Cebula
Celem ma być poprawa bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych w Polsce. Jan Kulig zakłada stowarzyszenie, które ma się tym zająć. Wójt Łapanowa, a prywatnie ojciec Janusza Kuliga- mistrza rajdowego, który zginął właśnie na przejeździe - uważa, że to konieczność.

- Ciągle tylko słyszymy o tragicznych wypadkach, do których dochodzi w miejscach skrzyżowania dróg samochodowych i pociągowych. Czas z tym skończyć - podkreśla samorządowiec.

Podstawowym zadaniem stowarzyszenia będzie promocja konieczności likwidacji niebezpiecznych przejazdów kolejowych. - Zamierzamy nakłaniać PKP do inwestowania w poprawienie infrastruktury. Nie zawsze to musi być przecież nowoczesna automatyka, choć to rozwiązanie sprawdza się najlepiej. Dobrze będzie, gdy dzięki naszej działalności przejazdy zostaną dodatkowo oznakowane - tłumaczy Kulig. Jego zdaniem, tylko ciągłe nagłaśnianie problemu przeniesie efekt. - Na pewno nie stanie się to od razu. Wierzę jednak, że systematycznie, powoli coś zacznie się jednak zmieniać - przekonuje.

Według Kuliga, w stowarzyszeniu powinny działać osoby, które znają problem. - Takie, które zdają sobie sprawę najlepiej z tego, co to znaczy stracić kogoś bliskiego - podkreśla.

O tym, że stowarzyszenie czeka bardzo ciężka praca, najlepiej świadczą statystyki. Tylko na terenie powiatu bocheńskiego w ciągu ostatnich pięciu lat doszło do trzech wypadków. 13 lutego 2004 roku na przejeździe kolejowym w Rzezawie zginął Janusz Kulig. Rajdowiec wjechał na strzeżony przejazd kolejowy, ponieważ rogatki były otwarte. Pociąg jadący w stronę Tarnowa uderzył w samochód z lewej strony. Zmiażdżone auto zostało odrzucone na nasyp, ścinając jeszcze słup sieci trakcyjnej.

Pod koniec 2008 roku na przejeździe kolejowym przy ulicy Krzeczowskiej w Bochni w forda kierowanego przez 22-letniego mieszkańca Stradomki uderzyła lokomotywa. Podobnie jak w przypadku Janusza Kuliga, do wypadku doszło, ponieważ dróżniczka nie zamknęła na czas przejazdu. Chłopak na szczęście przeżył. Tyle szczęście niestety nie mieli dwaj młodzi ludzie, którzy w połowie października tego roku chcieli przejechać przez niestrzeżony przejazd w Gorzkowie. W fiata, którym jechali, uderzył rozpędzony pociąg InterCity. Obaj zginęli.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

x
x
Trzeba patrzeć na przejeździe... I tyle, nie możemy stworzyć świata idiotoodpornego w 100% bo samo życie nie miało by sensu, nie mówiąc już że zawsze znajdzie się idiota który sobie zrobi krzywdę.
Chyba był świadom że przejeżdża przez tory, po to są znaki. Trzeba się zatrzymać i rozejrzeć...
Pozdrawiam i nie popadajmy w jakąś manię, życie jest po to by MYŚLEĆ, nie dajmy się ogłupić milionem zakazów, nakazów i wspomagaczy wyobraźni... MYŚLENIE - to podstawa ;)
a
a
PKP spada na psy i zwala odpowiedzialność na samych kierowców. Przejazdy są niezabezpieczane i zrujnowane, często dróżnicy są po wpływem - czas z tym skończyć!
H
Henryk
jak bede miał tyle samo kasy co ten Pan, to chętnie Mu pomogę ! a tak cicho siedzę !
F
FGGF
Przecież jego syn wiedział, że tam przejazd. Lepsze oznakowanie w tamtym przypadku na nic by się zdało.

ZOBACZ.GLT.PL
j
j
STOP i żyjemy dłużej

Wybrane dla Ciebie

Do głosowania poszło przed południem więcej osób niż w pierwszej turze!

Do głosowania poszło przed południem więcej osób niż w pierwszej turze!

Dramatyczne zdarzenie w komisji wyborczej w Krakowie. Zmarł starszy mężczyzna

Dramatyczne zdarzenie w komisji wyborczej w Krakowie. Zmarł starszy mężczyzna

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska