Przy takim poziomie i trendzie inflacji podwyżka stóp procentowych dla złotego oddala się w perspektywie może nawet dwóch lat albo i dalej. Paradoksalnie, zamiast spodziewanego już pod koniec 2018 r. ruchu Rady Polityki Pieniężnej w stronę podwyższania stóp procentowych NBP, za chwilę może wrócić spekulowanie o ich... obniżeniu! A to oznacza, że odkładanie wolnych środków na lokatach staje się już zupełnie nieracjonalne nawet w perspektywie wielu miesięcy.
Co w takim razie zrobić z oszczędnościami? - zastanawia się coraz więcej Polaków. Niewielu z nich decyduje się na podjęcie próby pomnożenia ich za cenę maksymalnego ryzyka, osobiście obracając nimi na Giełdzie Papierów Wartościowych. Jeśli już ktoś jest skłonny podjąć takie ryzyko, to raczej szuka drogi pośredniej, wykupując jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, które swój portfel budują z akcji i innych papierów wartościowych.
Coraz częściej pieniądze z rekordowo nisko oprocentowanych lokat bankowych Polacy przenoszą na rynki kapitałowe
Podobnie jest z obligacjami, które - przynajmniej w odniesieniu do obligacji oszczędnościowych Skarbu Państwa - uchodzą za instrument finansowy równie bezpieczny jak lokaty w banku.
- Wiele osób woli krótkoterminowe lokaty bankowe od obligacji, obawiając się, że inwestycja w papiery wartościowe oznacza konieczność zamrożenia środków nawet na kilka lat. Niesłusznie. Już w perspektywie trzech miesięcy lepszym wyborem od lokaty bankowej może okazać się zakup obligacji skarbowych o trzymiesięcznym okresie wykupu. Ich oprocentowanie ustalono na 1,5 proc. w skali roku, czyli tyle, ile wynosi średnie oprocentowanie depozytów bankowych do dwóch lat. Istnieje także możliwość osiągania wyższych dochodów w przypadku zakupu obligacji o dłuższym terminie zapadalności nawet przy założeniu ich sprzedaży lub umorzenia np. po roku od dokonania inwestycji - podkreśla Jan Karczewski, analityk Michael/Ström Dom Maklerski.
Ekspert wyjaśnia, że to samo dotyczy obligacji nawet wieloletnich.
Dla przykładu, czteroletnie obligacje skarbowe oferowane indywidualnym nabywcom oprocentowane są w pierwszym roku na 2,4 proc. Można umorzyć je w każdym momencie (nie wcześniej niż siedem dni od zakupu), z czym wiąże się utrata odsetek, nie więcej jednak niż 0,7 proc. nominału.
Jeśli obligacja zostanie umorzona np. po roku, inwestor i tak zarobi 1,7 proc. brutto (ale tylko 1,24 proc. netto). Naturalnie może też zdecydować o przedłużeniu inwestycji, co będzie miało ten przyjemny skutek, że w kolejnym roku oprocentowanie obligacji wyniesie 1,25 pkt proc. więcej niż inflacja. Jest więc spora szansa na to, że będzie to więcej niż 2,4 proc.
Początek roku przynosi wzrost zainteresowania oszczędzających obligacjami skarbowymi. - Wszystko wskazuje na to, że po ubiegłorocznych, rekordowo dużych zakupach obligacje skarbowe zyskują coraz większe grono zwolenników. W 2017 r. posiadacze oszczędności ulokowali w nich ponad 6,8 mld zł, a więc najwięcej od kilkunastu lat - mówi Roman Przasnyski, główny analityk GERDA BROKER. - W styczniu tego roku wydali na nie 976,4 mln zł, a w lutym aż 1087,9 mln zł. Lutowa sprzedaż to najlepszy miesięczny wynik od listopada 2015 r., jednak wówczas Ministerstwo Finansów zaoferowało dodatkową pulę papierów o nietypowym, jedenastomiesięcznym terminie wykupu, które cieszyły się sporym powodzeniem.
Przeczytaj koniecznie:
Trudno więc o lepszy dowód na to, że oszczędzający przenoszą pieniądze z banków na rynek obligacji. Co prawda oprocentowanie obligacji skarbowych także nie jest imponujące i nie w każdym przypadku chroni przed inflacją, jednak - jak widać - stanowi pewną alternatywę.
POLECAJĄ CZYTELNICY:
Nie przybywa nowych aptek, znikają stare i coraz trudniej kupić leki
Lekarz i kosmetyczka będą musieli mieć kasy wysyłające online kopię paragonów do fiskusa
Karta Dużej Rodziny 2018. Duże zmiany - z bonusów skorzystają także rodzice nawet bardzo leciwych dzieci
