Wypalanie traw zaczęło się na całego. Strażacy mówią, że to sezon na głupotę, a oni jeżdżą gasić pożary, zarywają noce, bo syreny najczęściej wyją późnym wieczorem. Wówczas podpalacze czuję się niewidzialni.
Strażacy z gminy Skała ostatnio nocą zostali wezwani do pożaru traw w Skale. Okazało się, że ogień objął stogi sprasowanej słomy. Początkowo do gaszenia wysłano OSP Cianowice, szybko okazało się, że sama nie podoła. Sukcesywnie wzywano kolejne. Łącznie 11 zastępów straży z gminy Skała i Krakowa.
Strażacy, broniąc okolicznych zabudowań, nie mogli dopuścić do rozprzestrzeniania się ognia. A zbite bale słomy tliły się wewnątrz, strażacy je przegrzebywali i przelewali wodą. Musieli sprowadzić koparko-ładowarkę do rozdzielania płonącej słomy.
- Działania strażackie trwały blisko 16 godzin. Gaszenie pożaru zakończyło się około godz. 17 na drugi dzień. Zużyto gigantyczne ilości wody - informowali druhowie z Cianowic.
Niektóre jednostki każdego dnia są wzywane do gaszenia traw. - W poniedziałek nasza jednostka dwa razy w ciągu wieczora wyjeżdżała do traw. Jeden alarm był po godz. 21, gdy druhowie uporali się z ogniem i wrócili do domów, syrena wyła ponownie. Przed godz. 23 znów jechali gasić trawy - mówi Jan Kowalik, prezes OSP Liszki.
Jak zaznaczają strażacy podpalane są najczęściej nieużytki, pełne chaszczy lub niewykoszone łąki. Czasem nie wiadomo, gdzie są granice między łąkami, a ludzie podpalają trawy na swoich lub cudzych terenach. - Bywa, że podpalacz uprze się, że musi spalić trawy, a my przyjeżdżamy i gasimy. Taka osoba czasem przeczeka, aż pojedziemy i w środku nocy znów podpala - mówi prezes Kowalik.
Często strażacy nie mogą dojechać do miejsca pożaru, bo tereny są podmokłe. Zostawiają samochody i z hydronetkami na plecach idą pół kilometra, żeby ugasić pożar.
W gminie Skawina niedawno powstała nowa jednostka OSP w Kopance. Ma ona najwięcej wyjazdów, a spośród nich 90 proc. to pożary traw.
- Tam jest sporo nieużytków i problem z wykaszaniem traw, więc płoną. Kiedyś to nasza jednostka interweniowała na tym terenie - mówi druh Karol Stec, naczelnik OSP Skawina 1. - Teraz mamy mniej wyjazdów. Może apele zaczynają skutkować, a może to dlatego, że tereny miejskie są coraz bardziej zabudowane i nie ma co podpalać - mówi naczelnik.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Co zabija Polaków?