W poniedziałkowym meczu eliminacji mistrzostw Europy reprezentacja Polski zremisowała 0:0 z Austrią. Gra drużyny Jerzego Brzęczka, delikatnie mówiąc, nie powalała na kolana. Udało nam się jednak znaleźć kilka plusów. Dużo łatwiej było z minusami...
Uruchom galerię klikając w ikonę "następne zdjęcie", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu
Plus: Powrót króla
To, jak bardzo brakowało reprezentacji Kamila Glika, było widać w Lublanie. Stoper Monaco może grać słabo w klubie, ale dla drużyny narodowej zawsze daje z siebie maksa. I tym razem uniknął poważnych błędów, a Biało-Czerwoni zachowali czyste konto. Ufff!
Plus: Fabiański numerem jeden
Po tym, jak Jerzy Brzęczek ogłosił, że jesienią w bramce postawi na Łukasza Fabiańskiego, podniosły się ożywione dyskusje. Dlaczego nie Wojciech Szczęsny, który jest pięć lat młodszy i gra w Juventusie? Amunicji krytykom dodała jeszcze druga bramka stracona na Słowenii, przy której golkiper West Hamu mógł zachować się lepiej. Fabiański przed meczem z Austrią miał na barkach sporo presji. Uniósł ją jednak znakomicie i to głównie jemu możemy zawdzięczać "zero z tyłu".
Plus: Pomocnik na lata?
Pierwsze zgrupowanie, debiut w Lublanie, a trzy dni później gra już w podstawowym składzie. Może nie zawsze wszystko mu wychodziło, ale 21-latek znów pokazał naprawdę duży potencjał i piłkarską dojrzałość. Patrząc na ostatnie występy Mateusza Klicha w drużynie narodowej, Bielik powinien na stałe zadomowić się w wyjściowym składzie Biało-Czerwonych.
