Rolls-Royce Phantom 2023. Polska prezentacja, wrażenia, wyposażenie, ceny

Choć przez chwilę nie myślałem o inflacji, choć gdy przeliczyłem cenę jednego z egzemplarzy – około 534 000 euro – kondycja złotego dała mi do myślenia. To auto wyjątkowe dla wyjątkowych – pod różnymi względami – ludzi. Jak twierdzi sam producent, trudno jest poprawiać perfekcję, ale dążenie do niej to sztuka udoskonalania. Co udoskonalono w Phantomie Serii II na rok modelowy 2023?

Nie będę rozpisywał się o stylistyce nadwozia, bo o tym można prawić godzinami. W końcu blisko stuletniej historii (pierwsza generacja produkowana była w latach 1925-1931), nie da się zamknąć w jednym akapicie. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest mnóstwo nawiązań do aut sprzed 30, 40, 60 lat. Szeroki słupek D, wyraźnie opadająca ku tyłowi linia boczna, mocno geometryczne kształty i dająca wrażenie solidności, niemal monumentalna sylwetka. Już w „krótkiej” wersji SWB auto prezentuje się majestatycznie, ale nic dziwnego – mierzy dokładnie 5762 mm długości. Dla wyjątkowo wysokich właścicieli, którzy zapewne będą podróżować z tyłu, przygotowano wersję przedłużoną Extended o długości blisko 6 metrów. A co się zmieniło w modelu na rok 2023? Cóż, teoretycznie niewiele, ale zmiany te, są dość istotne.

Przykładowo, subtelnie poprawiono geometrię grilla, dzięki czemu plakietka „RR” oraz figurka Spirit of Ecstasy stały się jeszcze bardziej widoczne, gdy patrzy się na nie z przodu. Sam grill jest teraz rozświetlany i przyznam, że tej zmiany obawiałem się najbardziej. Już w kilku autach różnych matrek widziałem ten zabieg i nie zawsze był on korzystny. W takim aucie jak Rolls-Royce liczy się klasa, więc bałem się, że iluminacja stworzy nieco przaśny efekt. Jak jest w rzeczywistości? Przyznam, że byłem bardzo miło zaskoczony. Grill nie świeci i nie razi w oczy, tylko jest odpowiednio podkreślony przez delikatną poświatę światła. Na początku myślałem, że jest to złudzenie i na poprzeczkach grilla odbija się światło zewnętrzne, ale po zmroku okazało się, że jest to efekt uzyskany podświetleniem. Tak, jeszcze więcej blichtru w najlepszym wydaniu!

Oprócz tego zmieniono wnętrze świateł, które zostały ozdobione ramkami misternie ciętymi laserowo, dającymi efekt świateł gwiazd. Jest to nawiązanie do słynnej podsufitki i przyznam, że ta zmiana zrobiła na mnie najlepsze wrażenie. Wygląda po prostu genialnie i na pierwszy rzut oka kojarzy się z rozsypanymi diamentami. W sumie to tego auta takie skojarzenie pasuje jak ulał. Boczny profil został dodatkowo wzmocniony przestrzeniami dla nowych kół. Na zamówienia są dostępne trójwymiarowe, frezowane koła ze stali nierdzewnej z trójkątnymi płaszczyznami w pełni lub częściowo polerowanymi. Alternatywnie, Phantom może zostać ozdobiony prawdziwie eleganckimi kołami dyskowymi, które przywołują romantyczny klimat Rolls-Royce’ów z lat 20. ubiegłego wieku. A co we wnętrzu?

Tutaj też mamy materiał na kilkanaście stron, ale w skrócie. Zmieniło się niewiele - kierownica została delikatnie pogrubiona, dzięki czemu lepiej czuć blisko 6-metrowe auto o ogromnej mocy i równie imponującej masie. Coś jeszcze? Firma poszerzyła swoją ofertę wyposażenia wraz z pojawieniem się tego, co nazywa Phantom Platino. Opcja ta łączy w sobie skórzane fotele z przodu dla szofera i bardziej miękkie wykończenie tkaniny z tyłu, wykonane z połączenia bambusa i bawełny. Zegar deski rozdzielczej Phantoma jest teraz otoczony nowym ceramicznym wykończeniem wydrukowanym w 3D. Zresztą zmiany w wystroju są raczej zbędne, bowiem każdy egzemplarz jest tworzony wraz z nowym właścicielem wg. jego preferencji i życzeń.

Pod maską Phantoma pracuje jedyny słuszny motor – podwójnie doładowane V12 o pojemności skokowej 6749 ccm. Ten aksamitnie pracujący silnik generuje 571 KM oraz 900 Nm momentu obrotowego. Nie wypada dyskutować o osiągach czy spalaniu, ale z dziennikarskiego obowiązku, warto przytoczyć: przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 5,3 sekundy, prędkość maksymalna to 250 km/h, zużycie paliwa wg. WLTP to około 15-16 l/100km. Nie muszę chyba wspominać, że silnik pracuje aksamitnie, niebywale równo, brzmi niemal jak symfonia, ale bez żadnego nadęcia czy zwracania na siebie uwagi.

Dżentelmeni o cenach nie rozmawiają. Zresztą w przypadku Phantoma jest to dodatkowo trudne, bowiem nie ma sztywnego cennika. To auto jest jak czysta, biała kartka i to od przyszłego właściciela zależy, jak ją wypełni. Białe wnętrze? Nie ma problemu. Czerwone dodatki? Proszę bardzo. Zresztą nie jest tajemnicą, że nie ma czegoś takiego jak „typowy” klient Phantoma. W przypadku Volkswagena Golfa, Skody Fabii czy Audi A6 możemy w pewnym sensie określić docelową grupę klientów i ich potrzeby, tak tutaj jest to niezwykle trudne. Jasne, jeden punkt musi się zgadzać – ogromny majątek. Mogą to być właściciele ogromnych firm, odziedziczonych majątków, osoby publiczne, sportowcy itp. Co najważniejsze, każdy stworzy Phantoma wg. własnych preferencji. Ten szary egzemplarz ze zdjęć to konfiguracja na około 530 000 euro, co w przeliczeniu na złote po kursie z dnia publikacji, daje kwotę około 2 500 000 złotych. A przecież jest jeszcze wersja Extended…

Jasne, gusta są różne i niektórzy mogą mieć uwagi do nieco barokowego stylu i wystroju wnętrza. Można narzekać na wielką masę, gabaryty, ale tylko totalny motoryzacyjny ignorant nie doceni tego, że Rolls-Royce od lat trzyma się tego stylu i oferuje bezsprzecznie najwyższą jakość wykończenia, materiałów, obsługi itp. Odświeżony Phantom to tylko potwierdzenie tych słów. Trochę martwi mnie przyszłość bez wspaniałego V12 pod maską, ale cóż, nie wszystko uda nam się zmienić.

Porównanie Rolls-Royce Phantom 2023 do wybranych konkurentów: