Rolnicy uciekają przed restrykcyjną ustawą

Za miesiąc wejdą w życie przepisy mające chronić polską ziemię przed wykupem  przez obcokrajowców. Tak zakłada projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa. Wczoraj posłowie po raz kolejny dyskutowali o nowych regulacjach. Przedstawiciele PiS bronili rządowych propozycji, opozycja zarzucała im zbyt dużą ingerencję w prawo własności.

Poseł Robert Telus (PiS) zarzucił opozycji kłamstwo i manipulację. W jego ocenie opozycja broni interesów cudzoziemców, którzy na tzw. słupy kupili 200 tys. ha ziemi w Polsce i czekają na 1 maja, by ją oficjalnie przejąć. Według niego nowe przepisy mają temu zapobiec.

Jak zgodnie podkreślali przedstawiciele opozycji (m.in. Dorota Niedziela z PO, Bartosz Józwiak z Kukiz’15 i Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej), szczytny i akceptowany przez wszystkich cel nie może uświęcać środków, w tym dawać nieograniczonej władzy Agencji Własności Rolnej - włącznie z prawem wejścia urzędnika na prywatny teren, by stwierdzić, czy ziemia jest faktycznie uprawiana przez nabywcę.

Poseł Mirosław Maliszewski (PSL) dodatkowo zarzucił rządowi, że zamiast bronić prawdziwych interesów rolników, umożliwiając im zakup ziemi z obecnych zasobów państwowych, na pięć lat oddaje ją w wyłączne ręce państwa. A tym samym „betonuje” obecny stan, w którym tysiące tzw. rolników z Marszałkowskiej dzierżawi ziemię tylko i wyłącznie po to, by otrzymywać unijne dopłaty, a nie prowadzić działalność rolniczą.

Ale najbardziej kontrowersyjny zapis dotyczy wprowadzenia zakazu sprzedaży ziemi rolnej osobom, które nie są rolnikami. Według analityków rynku nieruchomości takie ograni- czenie wyhamuje obrót ziemią i spowoduje obniżkę jej cen. Pierwotne założenie było jeszcze bardziej restrykcyjne, bo nawet ziemię rolną w spadku miał otrzymywać tylko rolnik. Z tego zrezygnowano, ale i tak dzieci, które odziedziczą gospodarstwo po rodzicach, będą mogły sprzedać je tylko rolnikowi.

W nowej ustawie pojawi się także prawo pierwokupu przez Agencję Nieruchomości Rolnych. To oznacza, że rządowa agencja będzie mogła przejąć ziemię, gdy jeden rolnik zechce sprzedać ją innemu. Do tego cenę za grunt ma ustalać ANR.

Trudno się więc dziwić, że część właścicieli gruntów rolnych, a także planujących ich zakup postanowiło wyprzedzić restrykcyjne przepisy i dokonuje transakcji, zanim Sejm uchwali nową ustawę o ochronie polskiej ziemi rolnej. Część osób robi to „na wszelki wypadek”, bo ostatecznie nie wiadomo, jakie ograniczenia zostaną wprowadzone. Najwięcej pracy mają notariusze na terenach wiejskich.

- Od kilku tygodni przyjmuję dwa razy więcej klientów niż wcześniej. Tutejsi rolnicy dzielą i przepisują ziemię na swoje dzieci i krewnych - mówi Małgorzata Szot-Raźniak, notariusz z Proszowic pod Krakowem. Właścicielka kancelarii podkreśla, że jej klienci obawiają się zmiany przepisów. - Ci, którzy planowali już wcześniej przepisać ziemię na krewnych, robią to właśnie teraz, bo nie wiedzą, co ich czeka za kilka tygodni - dodaje notariuszka.

Z kolei Sylwia Jankiewicz, rzecznik Izby Notarialnej w Krakowie, twierdzi, że wśród miejskich notariuszy większy ruch w związku ze zmianami przepisów rolnych był w grudniu ubiegłego roku. - Pierwotnie termin wejścia w życie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego był planowany na 1 stycznia 2016 roku. Z moich rozmów z krakowskimi notariuszami nie wynika, aby właściciele ziemi masowo zgłaszali się do kancelarii  - zaznacza rzeczniczka Izby.

Wczoraj posłowie zgłosili liczne poprawki, ale raczej nie mają szans na poparcie. Wcześniej PiS zgodziło się jedynie, by zakaz sprzedaży obejmował grunty o powierzchni ponad 2 hektarów (miał być 1 ha) i by ograniczenia nie dotyczyły tzw. siedlisk (domów z przynależnym gruntem). 

Źródło: Dziennik Polski