Rolnik aktywny wzbudza kontrowersje. Kim jest? Działacze chcą zmiany definicji

Choć pojęcie rolnika aktywnego, czyli tego, który działa i wnioskuje o dopłaty bezpośrednie, zakorzeniło się w branży, wciąż pojawiają się dyskusje, czy określone jest ono właściwie.

Dolnośląska Izba Rolnicza zaapelowała o zmiany, które powinny być wprowadzone w kontekście rozumienia definicji rolnika aktywnego. W liście do wicepremiera Kowalczyka członkowie zwrócili uwagę na zapis o gruntach, powinien on brzmieć: „działki rolne zgłoszone we wniosku nie są wydzierżawiane lub użyczane innym rolnikom do prowadzenia działalności rolniczej w roku, na który składany jest wniosek”. W praktyce oznacza, że rolnikiem aktywnym powinien być producent rolny, który nie wydzierżawia i nie użycza swoich terenów, a dodatkowo jest posiadaczem tych gruntów rolnych, na które składa wniosek.

W piśmie do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi pojawił się wątek posiadacza samoistnego. Zdaniem DIR, oświadczenie o byciu posiadaczem to za mało by wnioskować o dopłaty.

- To błędne rozumowanie wynika z przekonania, że posiadanie samoistne jest stanem, w którym posiadacz zarówno faktycznie włada rzeczą, jak i przejawia wolę posiadania jej jak właściciel. Jednak dla przyjęcia, że posiadanie ma charakter samoistny, nie jest konieczne, aby władający rzeczą rzeczywiście wykonywał względem rzeczy konkretnych czynności – uzasadniają rolnicy.

Izba rolnicza stanowczo sprzeciwia się definicji rolnika aktywnego, zawartej w zapisie Krajowego Planu Strategicznego WPR. Jej formuła powinna być zmieniona tak, aby określać rolników faktycznie gospodarujących. W tej chwili chroni ona interesy osób posiadających grunty, a nieprowadzących działalności rolniczej.

- Pozostawienie w takim brzmieniu tej definicji nie będzie porządkować i definiować faktycznie prowadzących działalność rolniczą na polskiej wsi. Nadal wg ewidencji będziemy mieli prawie półtora miliona gospodarstw, z czego faktycznie działalność rolniczą prowadzi około 30 procent – podsumowuje DIR.

Źródło: DIR