https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spadło tempo wykupów pod zieleń. Specjalny plan dzieli mieszkańców

Piotr Ogórek
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Miasto kupuje coraz mniej terenów pod zieleń. Więc za jednym zamachem chce „wpisać w zieleń” 3300 hehtarów, często prywatnych.

Las Borkowski, park Jalu Kurka i znaczna część terenów pod park rzeczny Dłubni. To tylko część ważnych, zielonych miejsc w Krakowie, których władzom miasta nadal nie udało się wykupić. Patrząc przez pryzmat liczb, zarówno w ubiegłym roku, jak i w tym, gminie w ogóle kiepsko idzie pozyskiwanie działek pod nowe, zielone projekty. To oczywiście niełatwy proces. Trudne rozmowy z właścicielami, często nieuregulowany stan prawny. Nie da się jednak ukryć, że ostatnim dużym sukcesem gminy był ten z 2016 roku, kiedy wykupiła blisko 30 hektarów pod park na Zakrzówku. Od tamtej pory nie udało się go powtórzyć. Czy urzędnicy spoczęli na laurach? Są za to blisko przygotowania planu, który będzie chronił 3300 hektarów zielonych. Tyle, że sporo z nich to grunty prywatne, co budzi opór części mieszkańców.

Działka pod Park Krakowian

Tylko w tym roku Zarząd Zieleni Miejskiej wnioskował do Wydziału Skarbu Miasta, aby ten wykupił ponad 50 działek o łącznej powierzchni ok. 10 hektarów. W budżecie jest na to ok. 30 mln zł. Co prawda urzędnicy zapewniają, że wszystkie wnioski są procedowane, ale od początku roku do 13 kwietnia udało się im wykupić... dopiero cztery działki. Miasto chwali się ponadto, że w tylu samych nabyło udziały. Łącznie to nieco ponad 4 hektary, z czego blisko 3,5 to spory teren przy ulicy Puszkarskiej, za który miasto zapłaciło prawie 4,5 mln złotych. - Działka została dokupiona w celu poszerzenia obszaru przyszłego Parku Krakowian - tłumaczy Dariusz Nowak, kierownik biura prasowego krakowskiego magistratu. Chodzi o projekt, w ramach którego mieszkańcy mogą sadzić drzewa dla upamiętnienia narodzin dziecka, co cieszy się ogromną popularnością.

Z trzech ostatnich lat, zdecydowanie najgorszy był ubiegły rok. Gminie udało się wykupić nieco ponad 5 hektarów. Miasto nadal skupowało działki pod park na Zakrzówku, a także park rzeczny Dłubni. W drugim przypadku sytuacja jest jednak absurdalna. Do wykupu nadal pozostaje ponad 20 działek, a jak opisywaliśmy w „Dzienniku Polskim”, jednej ważnej, tuż przy stawie... miasto się pozbyło.

Plan na zieleń

Urzędnicy intensywniej pracują nad planem miejscowym, który obejmie 215 terenów zielonych z całego miasta o łącznej powierzchni ponad 3300 hektarów. Jak pisaliśmy już nieraz, przez wydłużające się prace nad planem, część terenów nim objętych w praktyce przestanie być zielonymi. Przykład? Łącznik między północną, a południową częścią Lasu Borkowskiego. Teren przy Żywieckiej został wykarczowany z drzew, a teraz trwa tam budowa bloków.

Jeśli Urząd Miasta nie rozpatrzy pozytywnie uwag mieszkańców do planu, a wiele na to wskazuje, to ten trafi pod obrady Rady Miasta zapewne w czerwcu. Wtedy zostanie uchwalony przed wakacjami, albo tuż po.

Uwagi mają przede wszystkim mieszkańcy i właściciele działek na obrzeżach miasta, głównie z Kantorowic, Wolicy czy Łuczanowic. Zarzucają urzędnikom, że tworzą tereny zielone kosztem ich własności i pozbawiają ich możliwości budowania domów dla siebie czy swoich dzieci. - Ja i mój brat mamy 95-arową działkę po naszym tacie. Ja mam dwójkę dzieci, brat trójkę. Chcemy im zapewnić możliwość postawienia domów - mówi Renata Kucharska, mieszkanka Kantorowic oraz przewodnicząca Stowarzyszenia Nasze Kantorowice. Jak podkreśla, w podobnej sytuacji jest wielu ludzi.

Mieszkańcy domagają się prawa do budowy pojedynczych domów. - Dostaliśmy tymczasem tylko możliwość budowy na szerokości 50 metrów od ulicy. Dwa domy się nie zmieszczą. Takich jak ja jest sporo. Czy ja jestem deweloperem? - pyta retorycznie pani Renata. Jak zaznacza, mieszkańcy Kantorowic własnym sumptem uzbrajali działki, których teraz nie będzie można zabudować. Zwracają przy tym uwagę na niesprawiedliwość, bo po drugiej stronie ulicy Kantorowskiej są spore obszary zielone, które leżą na gruntach miejskich. Ich plan dla zieleni nie obejmuje, bo w studium zagospodarowania przestrzennego tereny te są przeznaczone pod zabudowę.

Cierpliwość i zaufanie

Elżbieta Koterba, wiceprezydent Krakowa do spraw rozwoju miasta, powtarza mieszkańcom, że muszą być cierpliwi i zaufać urzędnikom. - Mieszkańcy chcą wyznaczenia nowych terenów pod zabudowę, co jest niemożliwe w tym planie - zaznacza. - Problemy nie są mi jednak obce. Uwagi zostaną uwzględnione, ale w nowym studium, nad którym prace zaczęły się w tym roku. Zajmie to ok. 2-3 lata - dodaje Elżbieta Koterba. Mieszkańcy obawiają się jednak, że zmiany w studium będą kosmetyczne i nie uwzględnią ich postulatów.

Wielki plan dla zieleni popiera gorąco ponad 20 krakowskich organizacji ekologicznych. Zwracają uwagę, że ochroni on korytarze przewietrzania miasta, czy trasy migracyjne zwierząt. Ich przedstawiciele uważają, że mieszkańcy, którzy protestują przeciwko planowi chcą swoje grunty sprzedać deweloperom. W zeszłą środę w magistracie o planie z urzędnikami rozmawiali jego zwolennicy i przeciwnicy.

- Takiego pokazu chamstwa, jak dali właściciele nieruchomości, to miejsce chyba jeszcze nie widziało. Wrzaski, obrażanie, gwizdy, próba niedopuszczenie do zabrania głosu przez popierających plan oraz przedstawicieli UMK, groźby pobicia. Właściciele działek rolnych (głównie z Nowej Huty) żądający ich przekształcenia w nieruchomości budowlane pokazali swoją kulturę dyskusji - komentował po spotkaniu Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Mieszkańcy ripostują, że emocje były, ale o chamstwie nie ma mowy.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Gazeta Krakowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Mało rzetelnie podeszła redakcja do problemu- w tym planie nikt nie dostał 50 m pod zabudowę- plan ogranicza zupełnie zabudowę na działkach prywatnych i to nawet na działkach przylegających do np. ul. Brzeskiej - DK 75, Kantorowickiej, Drożyskiej, a więc do dróg gminnych i krajowych. a tymczasem nie są objete tym planem działki gminne przylegające do tych samych dróg i w planie te działki gminne są BUDOWLANE - co jest? Kowalskiemu się zabrania ale urząd może miec budowlankę?
j
ja
Zgodze się, myślę że mieszkańcy os Wolica ? Przylasek Wyciąski b chętnie odłączyliby się od Krakowa - tak to tylko wysokie podatki, wysokie opłaty za wywóz śmeici, za wywóz nieczystości płynnych, straż miejska grzebie nam w śmieciach, bo taki mamy klimat... masakra jakaś! A co do gazyfikacji, to w 99% os Wolica ma przyłącza gazowe, więc tu akurat się nie zgodzę... przez ostatnie lata multum ludzi przeszło na gazowe ogrzewanie.
A co do planu - plan zamydla problem centrum miasta - tam brakuje zieleni, tam jej nie chronią, tylko wydają WZ-kę i zabudowują deweloperzy, a my na obrzeżach chcemy spokojnie żyć a w naszej ziemi chcemy miec opokę na przyszłość, dla naszych dzieci - chyba każdy kto kupuje np mieszkanie chce je przekazać potomkom, więc my mając grunty chcemy tego samego,
+/-
Na brak gazyfikacji to może narzekać Pleszów, bardzo chętnie "te" wsie by odeszły od Krakowa, tylko Kraków jakoś nie bardzo chce, w latach 70-tych XX wieku nikt mieszkańców o zgodę nie pytał, dodam tylko że miasto Kraków w niczym mieszkańcom nie pomagało, a wręcz przeciwnie, utrudniało jak tylko mogło. Zastanawiam się, czy w "mieście" też tak o was dbają, jak to robią urzędnicy UMK na "tych wsiach".
A
Anka
Kantorowice tak samo nie powinny należeć do Krakowa. Ponad 10 km do UMK a poza Kraków piechotą parę minut.
A
Anka
O oo Pani Kucharska już rozpoczęła negocjacje w sprawie podbijania ceny swojej działeczki? Sobie wybuduje drugi piękny domek. Biedna ci ona.
a
abaqus
W centrum potrzebne jest dogęszczanie i zwiększanie intensywności zabudowy (zobacz sobie jaką intensywną zabudowę centrów mają maista na zachodzie!) a to właśnie obrzeża powinny stanowić bufor rozgraniczający miasto od sąsiednich wsi, żeby nie zlewało się ono z nimi w jedną wielką masę. No i nie żyjemy w średniowieczu, nikt na piechotę tam nie musi łazić. Są wszelkiej maści środki transportu zarówno indywidualnego jak i zbiorowego żeby w ciągu kilku chwil się tam dostać. To nie są żadne odległości w dzisiejszym świecie. To nie czasy, kiedy do Zakopanego się 2 dni jechało.
P
Piotr52
Tak dla Gibały nie dla leśnych dziadków
O
OioioiO55
W sprawie zieleni Majchrowski zawsze przed wyborami obiecuje nie wiadomo co. A potem leje się beton, beton, beton... ja się już nie dam nabrać
T
Tuptuk
Najwyższy czas ten beton z magistratu rozkruszyć!! Ile czasu jeszcze będzie przy żlobie to bezczelne towarzystwo?!!
t
tym3
Nie dziwota, że spadło. Czy ktoś myślący naprawde sądził, że Elce i Jackowi zależy na zieleni? hahaha
G
Gość
Te osiedla (wsie) powinny być poza granicami administracyjnymi miasta Krakowa (zwłaszcza Wolica, gdyż jest ona wyjątkowo daleko od miasta) i należeć do sąsiednich gmin, do których jest przysłowiowy "rzut beretem", podczas gdy z Wolicy do Urzędu Miasta Krakowa jest niemalże 25 kilometrów (a do Urzędu Gminy Niepołomice ok. 3 km.). Przez taki rozrost miasta zakaz palenia węglem jest nierealny, gdyż do tych wsi nigdy nie dotrze sieć MPEC, w niektórych (Wolica) nawet nie ma pełnej gazyfikacji, więc pozostaje ogrzewanie elektryczne, które jest najdroższe. Miasto trzeba zmniejszyć jak pierwsze powinny się znaleźć poza granicami Krakowa Wolica i Cło.
n
nowohucianin
Kolejny nierzetelny artykuł. Szkoda że dziennikarze nie wybrali się na dyskusję publiczną i posłuchali o co chodzi z tym planem. A tak to przekłamania.......
l
lol
Spoko, mieszkańcy się zrzucają na tereny zielone w podatkach. To jest śmieszne, żeby minimym 5% budżetu nie szło na tereny rekreacyjne. Co daje 250-300mln zł rocznie. Mieszkańcy wspólnot zwłaszcza tych nowych też by mogli bardziej dbać o zieleń i urządzanie terenów, a nie robią tylko parkingi i to na dodatek bez drzew.
l
lol
Jak na 50 m się nie zmieszczą 2 domy to ile te domy mają m? Dom ma 10x10m. Niech budują 2-3 piętrowe wille, a nie taki szopy parterowe jak teraz modne w Polsce bo tanie.
P
Prezydent Miasta
Po co miastu jakies goowno z ktorego nic nie ma i nie zarabia? Jak wam na tych terenach zalezy to sie sami zrzuccie. Komunisci i urbanisci to straszni debile stosujacy stara sowiecka zasade: wazne, zeby byla teza, argumenty sie same jakos znajda.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska