- Usłyszałem huk. Taki dziwny, głuchy. Myślałem, że to u mnie w domu coś się stało – mówi Janusz Sułkowski, mieszkaniec Starej Wsi. - Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że jakiś kilometr ode mnie płonie dom sąsiadów. Wybuchów było kilka.
Strażacy wezwanie o pomoc otrzymali o tuż po godz. 6 rano. Sąsiad trzyosobowej rodziny poinformował o wybuchu. Na miejsce od razu zadysponowano siedem jednostek z Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej oraz osiem ochotniczych straży pożarnych. Gdy ratownicy dotarli na miejsce zobaczyli ogień oraz porozrzucane na dużą odległość kawałki drewna i blachy, którą pokryty był drewniany domek i pobliska stodoła.
- Strażacy natychmiast przystąpili do akcji ratowniczej. Pod stertą gruzu uwięziony był syn małżeństwa. W ciągu kilku minut udało się go wydostać – relacjonuje bryg. Janusz Kurzeja, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej. - Jednocześnie ratownicy gasili płonące elementy domu. Istniało bowiem zagrożenie, że ogień może się przenieść na pobliskie zabudowania gospodarcze.
Z relacji poszkodowanej kobiety wynika, że do wybuchu gazu doszło w momencie, gdy włączyła światło w jednym z pomieszczeń. Jednak dokładne przyczyny eksplozji gazu ziemnego ustali dopiero policyjne dochodzenie. Rodzina w drewnianym domu nie posiadała butli gazowych.
Na pogorzelisku wciąż pracują strażacy. Dogaszanie zajętych ogniem elementów domu i jego wyposażenia jeszcze potrwa. Na miejscu tragedii byli obecni m.in. przedstawiciele gminy Limanowa oraz sołtys Starej Wsi.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że tych dobrych ludzi spotkała taka tragedia. Spłonęły im wszystko. Nie mają do czego wracać – załamuje ręce sołtys Ryszard Piszczek. - Utrzymywali się z gospodarki. W tym wybuchu zginęły im cztery krowy. Na pewno będziemy organizować dla nich pomoc.
Trzyosobowa rodzina została przewieziona do Szpitala Powiatowego w Limanowej. Oparzenia małżonków były jednak na tyle poważne, że lekarze podjęli decyzję o przetransportowaniu ich do szpitala w Krakowie. Młody mężczyzna został w limanowskiej leczniczy. Jego życiu nic nie zagraża.