
Rumunia
Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli. Nie śmierć, życie. Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.

Rumunia
Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka.

Rumunia
Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie. Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe.

Rumunia
"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka. Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz.