Potężnych rozmiarów pojazd gąsienicowy został przywieziony na lawecie na lądowisko pod Górą św. Marcina .
- Mam nadzieję, że ktoś nie wpadł nagłupi pomysł, aby na lądowisku urządzać sobie poligon. Przecież tuż obok są domy i nie daj Boże jakiś pocisk zostanie wystrzelony tam, gdzie nie trzeba i dojdzie do tragedii - kiwał głową z niedowierzaniem Stanisław Małochleb, mieszkaniec Tarnowa, który akurat wybrał się na spacer ul. Lotniczą.
Jak udało się nam ustalić obecność działa przeciwlotniczego na lądowisku związana była z testami nowego systemu kierowania ogniem przez tarnowskie Zakłady Mechaniczne.
- W ramach naszej współpracy z Zakładami Mechanicznymi od czasu do czasu udostępniamy nasze lądowisko do prowadzonych przez nich różnych prób. Proszę się jednak nie obawiać. Wszystkie testy odbywają się bez jakichkolwiek wystrzałów. Tak było również i tym razem - zapewnia Jan Dolasiński z Aeroklubu Ziemi Tarnowskiej, który administruje lądowiskiem.
Ogrodzenie wokół całego lądowiska zostało niedawno uszczelnione, a wejście na jego teren uniemożliwiają bariery z drutu kolczastego.
Pojawiły się na nich tabliczki, że jest to teren prywatny oraz zakazujące wprowadzania psów, co nie podoba się wielu właścicielom czworonogów. Ci wcześniej chętnie wyprowadzali tutaj swoje zwierzęta na długie spacery.
- Ograniczenia i zakazy nie pojawiły się po to, by uprzykrzać ludziom życie, ale dla bezpieczeństwa ich samych i korzystających z lądowiska. Obiekt jest w ciągłym użytkowaniu. Zdecydowaliśmy się na taki krok, bo wcześniej zdarzało się, że piloci podchodzących do lądowania samolotów musieli manewrować między intruzami, którzy lekkomyślnie wchodzili na pas startowy - mówi Jan Dolasiński.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: