Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnowie nie chcą al. Kaczyńskiego. A co z patronami ulic z czasów PRL-u?

Paweł Chwał
archiwum Polska Press
Pomysł zmiany nazw trzech ulic dla upamiętnienia byłego prezydenta RP wzbudził falę protestów. Tymczasem na wielu tabliczkach wciąż widnieją komuniści. O ich wymianie mówi się niechętnie.

Wniosek przedstawicieli Prawego Tarnowa w sprawie połączenia ulic Błonie, Elektrycznej i Spokojnej w jedną i nazwania jej aleją Lecha Kaczyńskiego wywołał gorącą dyskusję w mieście na temat patronów tarnowskich ulic. Wśród nich bez problemu wciąż można bowiem znaleźć działaczy komunistycznych, których zasługi tak dla kraju, jak dla miasta są mocno wątpliwe.

Al. Lecha Kaczyńskiego miałaby wymiar symboliczny i rozciągałaby się od ronda Wolności aż do ulicy kard. Stefana Wyszyńskiego.

- Prezydent Lech Kaczyński był politykiem wielkiego formatu, dlatego ulica, która będzie go upamiętniać, również powinna odgrywać istotne znaczenie komunikacyjne - przekonuje były senator Andrzej Sikora, jeden z autorów wniosku.

Przeciwnicy takiego pomysłu (w ciągu zaledwie dwóch dni pod specjalną petycją on-line w internecie podpisało się blisko 600 osób) sugerują, że jeśli były prezydent ma mieć w mieście swoją ulicę, to najlepiej gdyby była to nowa droga, która nie ma jeszcze patrona.

- Ulice Spokojna, Elektryczna i Błonie zakorzeniły się na dobre w Tarnowie. Nie ma żadnych podstaw do tego, aby zmieniać przy nich tabliczki, bo nazwy, które noszą, są neutralne i nie odwołują się do żadnych negatywnych postaci i dat z naszej historii - przekonuje Karolina Mochylska, jedna z inicjatorek akcji „Nie dla al. Lecha Kaczyńskiego w Tarnowie”.

Podobnego zdania są przedsiębiorcy, których firmy znajdują się przy planowanej alei. Zmiana nazw ulicy Błonie, Elektrycznej i Spokojnej oznaczać będzie dla nich spore wydatki i dużo chodzenia po urzędach.

- Musiałbym wyrobić nowe dowody rejestracyjne dla 15 samochodów, wymienić pieczątki, zmienić dane firmy w KRS, ZUS i urzędzie skarbowym, nie mówiąc o tym, że trzeba też zainwestować w nowe reklamy i okleiny na autach. Lekko licząc to wydatek kilku tysięcy złotych, który będą musiał ponieść tylko dlatego, że komuś zachciało się zmieniać nazwę ulicy - mówi mówi Łukasz Ptak z Zakładu Remontowo-Budowlanego przy ul. Spokojnej.

Andrzej Sikora dziwi się, że temat utworzenia alei Lecha Kaczyńskiego wywoła tak wiele głosów sprzeciwu. - Wydawało mi się, że przedsiębiorcy podejdą ze zrozumieniem do mojego pomysłu, a kwestie finansowe będę w tym przypadku drugorzędne. Te wydatki, które mieliby ponieść w związku ze zmianą nazw ulic, mogłyby przecież stanowić ich symboliczny wkład w upamiętnienie tak ważnej osoby dla sprawy polskiej, jaką był Lech Kaczyński - twierdzi.

W sprawie zarządzono konsultacje społeczne, w których będą mogli się wypowiedzieć lokatorzy 5 domów przy ul. Błonie, Spokojnej i Elektrycznej, ale ich głos nie jest wiążący.

- Ostateczną decyzję o zmianie nazwy ulicy podejmuje zawsze Rada Miasta. Z takim wnioskiem może wystąpić do niej na przykład prezydent, klub radnych czy przewodniczący rady - tłumaczy Kazimierz Koprowski, przewodniczący RM.

Zdarza się, że wnioski w tej sprawie wpływają bezpośrednio od mieszkańców czy stowarzyszeń, jak to się stało w przypadku al. Lecha Kaczyńskiego. To, czy skierowane zostaną pod obrady na sesję, uzależnione jest od decyzji 6-osobowej komisji do spraw nazewnictwa ulic. Aktualnie trzech przedstawicieli ma w niej PiS, dwóch Tarnowianie, a jednego PO.

Poza planami utworzenia nowej alei, komisja zajmuje się w tym momencie m.in. wnioskami w sprawie nazwania nowego ronda, które powstało w Mościcach. Jedna z propozycji mówi, aby nadać mu imię Chemików, druga - Zbigniewa Szczypińskiego, jednego z budowniczych potęgi Zakładów Azotowych po wojnie.

Mimo, że od końca czasów PRL-u minęło już ćwierć wieku, patronami co najmniej kilkunastu ulic w Tarnowie pozostają wciąż działacze komunistyczni i socjalistyczni. Jedynym, którego w ostatnich latach próbowano strącić z tabliczek, był Lucjan Szenwald, ale wniosek upadł.

- Te ulice powinny były zostać zastąpione nowymi, bardziej odpowiednimi patronami, którzy zasłużyli się dla miasta i kraju zaraz po zmianach ustrojowych. W banku potencjalnych kandydatów mamy wiele bardziej odpowiednich i zasłużonych nazwisk, które czekają na swój czas. Odwlekanie tych decyzji będzie budzić niepotrzebne kontrowersje - zauważa Kazimierz Koprowski.

Rozmawiamy z dr. Maciejem Korkuciem z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Co z dekomunizacją nazw ulic? Niby jest specjalna ustawa...
Właśnie, „niby”. Jest projekt senacki, który utknął w sejmowej zamrażarce w minionej kadencji.

Czyli Karol Świerczewski, czy Władysław Gomułka mogą czuć się spokojnie - jako patroni ulic, placów czy skwerów.
Nie do końca. Kodeks karny przewiduje karę za propagowanie symboli komunistycznych, czy nazistowskich. Wyobraża pan sobie na przykład ulicę Heinricha Himmlera w swoim mieście?

Piłka w tej sprawie jest więc po stronie samorządów?
Tak. Dekomunizując nazwy ulic radni pokazują, że szanują prawo i wykazują dojrzałość obywatelską.

Na razie w Tarnowie mamy spór o Aleję Lecha Kaczyńskiego. Argumentem „przeciw” są między innymi koszty.
Ależ wystarczy wprowadzić okres przejściowy i zachować podwójne nazwy ulic - dotychczasowe i nową. Taki stan może trwać nawet pięć lat. Potem znikają stare nazwy. Podobnie jak koszty.

Rozmawiał Łukasz Winczura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska