Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Whitney Houston była dla mnie ważną artystką". Jak Paulla z Garou zaśpiewała [WYWIAD]

Redakcja
Paulla, czyli Paulina Ignasiak i Garou (Pierre Garand), kanadyjski piosenkarz, aktor i producent
Paulla, czyli Paulina Ignasiak i Garou (Pierre Garand), kanadyjski piosenkarz, aktor i producent archiwum
Śpiewa od lat, ale głośno o Paulli czyli Paulinie Ignasiak zrobiło się od miesiąca, kiedy zaśpiewała w Sopocie z Garou. Z artystką rozmawia Paweł Gzyl.

Mam dla Ciebie na początek trudne zadanie: powiedz coś po francusku.
O, rany! Nic nie powiem. Chociaż nie: Bonjour!

No i super. Prosiłem Cię o to nie bez powodu, bo przecież niedawno nagrałaś wspólną piosenkę z Garou. Jak doszło do tego spotkania?

Akurat byłam w trakcie prób do programu "Twoja twarz brzmi znajomo". Stałam na scenie i usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Odebrałam - i okazało się, że to dyrektor repertuarowy mojej wytwórni, który powiedział, że padła propozycja, aby zrobić duet z Garou, a oni zgłosili moją osobę. Podziękowałam, schowałam telefon i pomyślałam: "Akurat, Garou zaśpiewa z Paullą!". Jednym uchem wpadło, drugim wypadło. Dwa tygodnie później dowiedziałam się, że rezerwują mi bilet na lot do Paryża, gdzie spotkam się z Garou. Przymurowało mnie, łzy mi poleciały. To ten sam Garou, który śpiewał z Celine Dion?

Jak wypadło Twoje spotkanie z Garou w Paryżu?

Pierwszy dzień był dla mnie prezentem od wytwórni: zwiedzaliśmy miasto, zjedliśmy coś dobrego, a wieczorem mogłam się spokojnie przygotować. Drugiego dnia okazało się, że ponieważ nie znam francuskiego, muszę się nauczyć fonetycznie wymawiać słowa piosenki. Bardzo się bałam. Tymczasem okazało się, że strach ma wielkie oczy i poszło bardzo sprawnie. Świetnie mi się z Francuzami pracowało. Trzeciego dnia w studiu pojawił się Garou i zarejestrowaliśmy główne partie oraz zrealizowaliśmy zdjęcia, które potem zostały wykorzystane w klipie.

Wiele kobiet podkochuje się w Garou. Jakim jest mężczyzną?

Im dłużej jestem w show-biznesie, tym bardziej przekonuję się, że im ktoś więcej znaczy, tym jest skromniejszy. Garou jest niezwykle uroczym facetem. To artysta z ogromnym dorobkiem, wielka gwiazda, ale zachowuje się jak skromny człowiek. Kiedy pojawił się w Sopocie, aby wystąpić ze mną na festiwalu, poszłam do niego do garderoby przed występem i wyznałam, że się bardzo stresuję. Czułam ogromną radość, ale i wielką presję, bo reklamowano nas jako "duet, na który wszyscy czekają". Nie obyło się więc bez kropelek uspokajających. Garou poczęstował mnie winem, powiedział, żebym się nie przejmowała, bo jak wejdzie na scenę, to zrobi tak, że wszystko będzie dobrze. I faktycznie, tak było. Tydzień po festiwalu przyszła do mnie do domu paczka, a w niej - miniaturka wieży Eiffla, maskotki, słodycze, prezenty dla dziecka. Od tamtej pory mam z Garou e-mailowy kontakt, rozmawiamy przez Skype'a i planujemy wspólną trasę koncertową po Polsce na początku przyszłego roku.

Twój mąż nie był zazdrosny o tę sesję z Garou?

Rafał pracuje w modelingu, więc ma do czynienia z tak pięknymi kobietami, że to raczej ja na początku byłam zazdrosna. Teraz już przywykłam - zresztą podobnie jak on.

Jak udaje Wam się tworzyć z Rafałem udany związek, mimo że oboje jesteście narażeni na tyle pokus?
Jesteśmy domatorami. Każdy z nas robi swoje, ale rzadko pojawiamy się na przyjęciach, odcinamy się od tego całego zgiełku. Kiedyś Rafał opowiadał mi, że gdy mając 17 lat zaczynał pracę modela, poleciał do Brazylii - i zobaczył najpiękniejsze modelki na świecie. Głowa więc chodziła mu dookoła, bo nie wiedział gdzie patrzeć (śmiech). Z czasem jednak poznał branżę i dziś wie, że większość modelek to dziewczyny młode, nieobyte, nastawione na zabawę i złapanie męża, niekoniecznie mądrego, ale z grubym portfelem. Rafał jest już dzisiaj na zupełnie innym poziomie mentalnym.

Dlaczego nie chcesz być celebrytką?

Jeżeli się już gdzieś pojawiam, to tylko wtedy, kiedy wysyła mnie tam wytwórnia, albo ktoś znajomy mnie zaprosi. Zresztą - niech każdy robi, co uważa za słuszne i co lubi, ja nie będę jednak ukrywać, że w moim odczuciu pójść na imprezę tylko po to, aby pokazać, że mam taką sukienkę i takie buty, to jest infantylne i obciachowe.

Fotoreporterzy mogą Cię jednak wszędzie wyśledzić. Masz na nich jakiś sposób?

Są takie miejsca w Warszawie, w których nie wolno się pojawiać - choćby w Galerii Mokotów. Wiem, że kiedy tam pójdę, po pięciu minutach zlatuje się kilku fotoreporterów. Takie historie...

Starasz się chronić syna przed takimi nieporozumieniami?

Dam przykład z ostatniej niedzieli: poszliśmy z synem na basen, a potem na plac zabaw. Miał takie modne dżinsy z dziurami. W pewnym momencie przychodzi i mówi: "Jeden chłopak powiedział mi, że jego mama mówi, iż jestem ubrany nienormalnie, a do tego mam długie włosy, jak dziewczyna, bo moja mama jest piosenkarką, a ludzie z telewizji to wariaci". Siłą rzeczy - to go dotyka. Całe szczęście nie jest to nagminne.

Dwa lata temu odważyłaś się jednak powiedzieć w mediach o swych poważnych problemach ze zdrowiem. Czy nie żałujesz tego?
Po części to była decyzja mojego managementu. Fotoreporterzy chodzili wtedy za mną wszędzie - do lekarza, do przychodni. Kiedy powiedziałam o chorobie w telewizji - skończyło się. Z drugiej strony media tak to rozdmuchały, że organizatorzy przestali zamawiać moje koncerty! Bo uznali, że skoro jestem śmiertelnie chora, to nie wypada dzwonić z propozycjami występów. Ponad rok zajęło odkręcanie całej sytuacji. Dużo pomógł mi udział w polsatowskim "Twoja twarz brzmi znajomo" - bo ludzie zobaczyli, że jestem i żyję.

Pamiętam, że pojawiały się wtedy złośliwe komentarze, sugerujące, że powiedziałaś o chorobie, aby zwrócić na siebie uwagę. To bolało?
Tak. Pojechałam na wywiad do "Dzień dobry z TV" z Jolantą Pieńkowską. Mówię jej, że nigdy z moich ust nie padło słowo "nowotwór", a tu pod spodem ekranu na graficznym pasku idzie informacja: "Piosenkarka Paulla o chorobie nowotworowej". To był ostatni program, w którym wtedy udzieliłam wywiadu. Poczułam, że było to jak walenie głową w mur!

Dzisiaj już dobrze się czujesz?

Normalnie funkcjonuję, koncertuję, pracuję.

Wspomniałaś o "Twoja twarz brzmi znajomo". Ten program zdobył ogromną popularność widzów. Który ze swoich występów wspominasz szczególnie ?

Zdecydowanie ostatni. Zaśpiewałam "I Will Always Love You" Whitney Houston. Tyle gratulacji, ile potem dostałam - tego jeszcze nigdy wcześniej nie zaznałam. Whitney Houston była dla mnie ważną artystką. Najlepszą nagrodą za to wykonanie okazało się to, że moja trenerka wokalna Julia Chmielnik i kilka osób z ekipy telewizyjnej popłakało się podczas nagrania.

Nagrodę, jaką wygrałaś w programie, przeznaczyłaś na cele charytatywne. Uczestniczysz w takich akcjach. Skąd ta chęć pomagania ?

Jestem zwolenniczką pozytywnego myślenia. Jeśli mamy dobre myśli, to przyciągamy dobre rzeczy. Przeraża mnie znieczulica. Kiedy żyjemy skupiając się tylko na materialnych rzeczach, nasz świat jest zimny i pusty. Mam żal do mediów, bo propagują często plastikowy i odarty z wartości styl życia. Cóż, prawda jest taka, że goły tyłek czy piersi sprzedają się o niebo lepiej niż niesienie pomocy. Nie mogę jednak zrozumieć, jak można się chwalić w mediach torebką za 40 tys. zł, kiedy obok nas jest ktoś potrzebujący. Sumienie nie pozwoliłoby mi. Parę dni temu śpiewałam na rzecz dziewczynki, która urodziła się bez ręki i nogi w Skarżysku Kamiennej. Dopóki nieszczęście nas nie dotyka osobiście, to często pozostajemy nieczuli. A przecież na końcu zabierzemy z tego świata tylko nasze czyny.

Urodziłaś się w skromnym domu.

Często brakowało na podstawowe rzeczy. Uparłam się jednak - i choć było pod górkę, osiągnęłam sukces.

Masz na ciele tatuaż ze słowem "Jezus"?
Nie ukrywam, że nie chodzę co tydzień do kościoła. Dla mnie ten tatuaż symbolizuje myśl, aby w swoim życiu kierować się miłością, szacunkiem i zrozumieniem. I to działa!

Mówisz o spełnianiu marzeń- co chciałabyś zaplanować sobie na przyszłość?

Prywatnie - chciałabym być zdrowa i szczęśliwa. Zawodowo - pragnę nagrać dobrą płytę. I chciałabym, żeby ludzie odnajdywali w mojej muzyce prawdziwe emocje i szczęście.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska