Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Windykator ciągle nęka? Możesz się bronić

Szymon Szadurski
Nachalni, nieuczciwi pracownicy firm windykacyjnych coraz częściej zatruwają życie mieszkańcom. Nękają telefonami, straszą absurdalnie wysokimi odsetkami, nachodzą w domu, pracy, oczerniają w oczach znajomych, sąsiadów, przełożonych.

Wiele z tych metod jest w świetle polskiego prawa nielegalnych. Prawnicy nie mają wątpliwości: spotykając się z takimi zachowaniami windykatorów, należy się bronić, składając pozwy cywilne do sądów, zawiadomienia na policję oraz skargi do rzecznika praw konsumenta oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Jedną z ofiar dziwnych praktyk firm windykacyjnych padł ostatnio Piotr U. Mężczyźnie zmarł ojciec, który nie zdążył spłacić wszystkich długów. Syn nie odziedziczył jednak po tacie żadnego majątku, posiada opinie prawne, według których nie ma obowiązku spłaty długu. Mimo tego gdyński windykator domaga się od niego oddania pożyczki, choć zwrotu tych pieniędzy nie nakazuje Piotrowi U. żaden wyrok sądu.

- Mam już dosyć - mówi Piotr U. - Wydzwaniają do mnie na służbowy telefon komórkowy przed godz. 7 rano i w weekendy. Gdyby trafili na osobę starszą lub mniej odporną psychicznie, zapewne doprowadziliby do spłaty długu, choć te pieniądze im się nie należą. Co najgorsze, muszę odbierać te połączenia, bo numer dzwoniącego jest zastrzeżony, więc nie wiem, czy ktoś nie telefonuje w sprawach służbowych. Mam taką pracę, że to mogą być kontrahenci z zagranicy.

Mężczyzna zgłosił sprawę policji - tym bardziej że windykator nadesłał mu pismo, w którym straszy go naliczaniem horrendalnych odsetek, przekraczających 40 proc. w skali roku. Tymczasem jest to niezgodne z polskim prawem.

W jeszcze gorszej sytuacji znalazła się Krystyna M.. Twierdzi, że przez działania windykatorów straciła pracę.

- Próbowali wyegzekwować absurdalnie wysokie odsetki od pożyczki, nachodzili mnie w domu, w pracy, wydzwaniali do moich współpracowników i przełożonych, informując, że jestem złodziejem - wspomina Krystyna M. - Prawdopodobnie znaleźli mój profil na portalu społecznościowym, bo ktoś z anonimowego konta zaczął wysyłać "uprzejme porady" do osób z listy moich znajomych. Informowali, że jestem zadłużona po uszy, że trzeba na mnie uważać, przestrzegali, aby nie pożyczać mi pieniędzy. Moi przełożeni w końcu nie wytrzymali tej presji, ciągłej, niezdrowej atmosfery i zasugerowali, abym poszukała sobie nowego miejsca pracy.

Według danych Stowarzyszenia Krzewienia Edukacji Finansowej firmy windykacyjne nagminnie próbują nielegalnie egzekwować długi. Do ulubionych metod należy nękanie dłużników telefonami, informowanie o zadłużeniu pracodawców oraz sąsiadów, groźba konfiskaty majątku, grożenie komornikiem. Ofiarami padają najczęściej osoby starsze, które łatwiej zastraszyć. Rzadko też w takich sprawach składane są skargi do UOKiK.
Ale według prawnika Andrzeja Pawlusa, specjalizującego się w prawie cywilnym, windykatorzy, podejmując próby ściągnięcia długu, wcale nie mogą czuć się bezkarni.

- Windykator nie ma uprawnień komornika, nie może wzywać dłużnika do ujawnienia majątku pod groźbą grzywny, dłużnik nie ma obowiązku korespondowania z nim ani wpuszczania go do domu - mówi Andrzej Pawlus. - Ciągłe nachodzenie w domu czy w pracy, straszenie, zakwalifikować można natomiast jako naruszenie miru i groźby karalne, za co grożą 3 lata więzienia. Pokrzywdzony może też w takim wypadku dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej.

Karalne (2 lata więzienia) są także próby egzekwowania zbyt wysokich odsetek. W myśl tzw. ustawy antylichwiarskiej z 2006 r. nie mogą one przekraczać w skali roku 21 procent.

- Prawo nie działa jednak wstecz i gdy pożyczka udzielona była przed 2006 r., odsetki mogą być wyższe - mówi Andrzej Pawlus. - Ale nie oznacza to, że dowolne. Według wyroku Sądu Najwyższego z 2007 r. odsetki od pożyczek zawartych przed 2006 r. powinny być "rozsądnej wysokości". Czy tak jest rzeczywiście, każdorazowo ustala sąd, w przypadku wątpliwości dłużnicy powinni więc niezwłocznie zakładać sprawy sądowe.

Alina Rocka, rzecznik konsumentów, nie ma wątpliwości, iż część firm windykacyjnych nagina przepisy. Mimo tego skargi na takie praktyki kierowane są do jej biura sporadycznie.

- Zdarza się, że firmy windykacyjne domagają się nieistniejących wierzytelności - mówi Alina Rocka. - W takim wypadku występujemy do nich pisemnie o wyjaśnienia i sprawa jest umarzana.

Małopolska. Rekordowy alimenciarz

Najbardziej zadłużony Małopolanin prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, który został wpisany na "czarną listę" dłużników, zalega z płatnościami opiewającymi na 115 tys. zł - tak wynika z danych zgromadzonych przez Europejski Rejestr Informacji Finansowej (ERIF). Od połowy czerwca na taką listę może trafić każdy, kto nie płaci na czas. W rejestrze figurują osoby, które dłużej niż 60 dni uchylają się od spłaty długu (nawet 200 zł) lub mają sądowy nakaz zapłaty.

Małopolski rekord 115 tys. zł długu to jednak niewiele w porównaniu z rekordzistą z woj. lubuskiego, który powinien oddać ponad 6 mln zł. Małopolska na tle innych województw nie wypada źle. Średnie zaległości w płatnościach zgłoszonych do ERIF wynoszą tu 1,8 tys. zł w przypadku osób prywatnych, 18,4 tys. zł dla prowadzących działalność gospodarczą i 13,7 tys. zł w przypadku dłużników alimentacyjnych. Małopolskie firmy ujęte na "czarnej liście" mają średnio 6,6 tys. zł długu. W innych województwach te wskaźniki są zdecydowanie wyższe.

W Świętokrzyskiem średnie zadłużenie alimentacyjne wg ERIF to 23 tys. zł.

W Lubuskiem średnia dla działalności gospodarczej to 360 tys. zł, na Podlasiu średnia długu zgłoszonych w ERIF osób prywatnych to 2,2 tys. zł. Z firm największe długi mają spółki ze Świętokrzyskiego - średnio 32 tys. zł. W Małopolsce rekordowe zaległości ma tzw. alimenciarz, czyli osoba uchylająca się od spłaty zasądzonych alimentów. Wynik tego 64-latka to 122,8 tys. zł długu. Mieszkaniec Mazowsza przebija go jednak ze swoimi 323 tys. zł. Najmłodszy alimenciarz w Małopolsce ma 24 lata i zalega z 2,4 tys. zł. Najbardziej zadłużona firma w Małopolsce ma ponad 100 tys. zł zaległości, a pojedynczy konsument nie zapłacił prawie 80 tys. zł. Daleko im do rekordu. Firma z Dolnego Śląska nie zapłaciła aż 3 mln zł, a mieszkaniec Lubelskiego 125 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska