
BRAK IMPULSU
Jednostajność tempa gry Wisły po stracie gola na 1:1 aż biła po oczach. To nie tak, że wiślakom się nie chciało, ale grali w zbyt jednostajnym tempie. Co z tego, że próbował szarpnąć Michał Żyro czy Kacper Duda, gdy nie mieli praktycznie wsparcia. Angel Rodado bezradnie czekał w polu karnym na dostarczenie sensownego podania i tak minuta uciekała za minutą, a Puszcza zbliżała się do wygranej, by ostatecznie swój cel osiągnąć.

MŁODZIEŻ NIE ZAWSZE DAJE RADĘ
Nie przeczymy, że Wisła ma dzisiaj dużo zdolnej młodzieży. Problem w tym, że ona nie zawsze daje radę. Zwłaszcza w trudnych momentach meczów. Zwłaszcza, gdy trzeba czasami prowadzić twardą, bezpardonową walkę z tak dobrze przygotowanym fizycznie rywalem jak Puszcza Niepołomice. Jerzy Brzęczek powiedział, że jednym z problemów są kontuzje doświadczonych zawodników. No to po meczu z Puszczą doszedł kolejny - bo na pewien czas stracił Josepha Colleya. Na razie Kacper Skrobański dał radę, gdy zastąpił kolegę po przerwie. Pytanie czy podobnie będzie, gdy przyjdzie mu zagrać od początku z rywalem, który nie będzie się koncentrował przede wszystkim na obronie korzystnego wyniku. Być może odpowiedź na to pytanie poznamy już w następnym meczu, gdy Wisła zagra w Rzeszowie ze Stalą.

ZNÓW KILKA SŁÓW O SĘDZIACH
Wolelibyśmy nie wracać co tydzień do tego tematu, ale znów niestety musimy. Bo znów sędziowie, z głównym Pawłem Malcem na czele, tak prowadzili mecz, że nie sposób nie wspomnieć o dużych kontrowersjach. Dwie najważniejsze to brak drugiej żółtej, w konsekwencji czerwonej kartki dla Michała Koja i brak karnego za zagranie ręką w polu karnym Tomasza Wojcinowicza. W obu przypadkach arbiter podjął decyzje na niekorzyść Wisły. I w obu wiślacy mają prawo mieć uzasadnione przekonanie, że zostali skrzywdzeni.

KIBICOWSKI FENOMEN
Wisła gra w I lidze raz lepiej, raz gorzej, ale kibice nie przestają ją wspierać. Frekwencja ponad 17 tysięcy widzów imponowałaby nawet w ekstraklasie. To na ten moment rekord sezonu na jej zapleczu. Można jednak postawić duże pieniądze, że przetrwa raptem dwa tygodnie. W piątek 16 września Wisła podejmie bowiem Ruch Chorzów i z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że „pęknie” granica 20 tysięcy.