

BRAK GOLI, BRAK SYTUACJI
Przez ostatnie 270 minut, a jeśli wziąć pod uwagę doliczony czas, to nawet więcej, Wisła Kraków nie strzeliła gola z akcji! W ogóle dorobek bramkowy z ostatnich spotkań „Białej Gwiazdy” jest wręcz dramatyczny. Jeden gol w trzech meczach, strzelony z rzutu karnego, to jest po prostu dramat! Aż trudno uwierzyć, że to jest ta sama drużyna, która na początku roku potrafiła grać efektownie, skutecznie i stwarzać sytuację za sytuacją.

WISŁA PRZEWIDYWALNA DO BÓLU
O Warcie można powiedzieć, że to jest zespół, który do celu zmierza prostymi środkami. Prostymi nie znaczy prostackimi. Wprost przeciwnie, czapki z głów przez trenerem Piotrem Tworkiem, który sposób gry dostosował do drużyny, jaką ma! W praktyce oznacza to tyle, że „Zieloni” bardzo dbają o zabezpieczenie swojej bramki, ale mają też całkiem sporo atutów w ofensywie, na zaprezentowanie których potrafią bardzo cierpliwie poczekać. Na polską ligę to wystarczy. Tym bardziej, jeśli gra się z tak czytelną Wisłą, jak w ostatnim meczu obu drużyn. „Biała Gwiazda” nie przygotowała na ten mecz żadnej, ale to kompletnie żadnej taktycznej niespodzianki dla rywala. Wystarczyła zatem solidność warciarzy, żeby w Krakowie zgarnąć komplet punktów.

DZIURA W ŚRODKU POLA JAK RÓW MARIAŃSKI
Odkąd kontuzjowany jest Patryk Plewka, Wisła ma taką dziurę w środku pola, że przypomina to wręcz Rów Mariański. Najpierw Podbeskidzie Bielsko-Biała, później Raków Częstochowa, a teraz Warta Poznań jechały z kontrami przez środek boiska niczym autostradą. Nie było komu przeciąć akcji, nie było komu zamknąć przestrzeni. Na dzisiaj wystarczy w tej lidze średnio ogarnięta druga linia, żeby Wisłę srogo skarcić szybkim atakiem.