Makuch rozwija się
Patryk Makuch był sprowadzany do Cracovii jako czołowy strzelec I ligi. W ekstraklasie tak nie błyszczy, jak wtedy, gdy grał w Miedzi na niższym szczeblu rozgrywkowym. Pokazał jednak, że ma spory potencjał. W spotkaniu z Lechem doszedł do czterech sytuacji strzeleckich. Potrafił kapitalnie uderzyć pod poprzeczkę, umiał też złożyć się do strzału przewrotką. Nie zdobył jednak żadnego gola choć szans miał kilka. To problem, bo rasowy napastnik nie mając aż tylu sytuacji, zawsze coś strzeli. Jeśli Makuch będzie powtarzalny i jeśli nie był to jednorazowy wybryk, to jednak "Pasy" mogą mieć z niego pociechę.
Obrona wciąż się zmienia
Po tym, jak pomór dopadł defensorów Cracovii - na mecz z Lechem zostało ich tylko pięciu - Rapa, Jablonsky, Ghita oraz wahadłowi: Kakabadze i Jaroszyński. Jugas nie zagra już w tym roku, Rodin był kontuzjowany, a Siplak pauzował za kartki. Na ławce "Pasy" nie miały ani jednego defensora! Dobrze blokiem pod nieobecność Rodina kierował David Jablonsky, ale jego zabraknie w kolejnym meczu, bo otrzymał czwartą żółtą kartkę. Być może wróci Rodin, a na pewno Siplak. Formacja, która była monolitem przeżywa wiele zmian. Teraz nie odbiło się to niekorzystnie, bo "pasy" nie straciły gola, ale w dłuższej perspektywie może to być problem.
"Mysza" nie w pełni sił
Ofensywa Cracovii opiera się na czterech zawodnikach - Kallmanie Makuchu, Myszorze i Rakoczym, przy czym dwaj ostatni, mimo że nie są napastnikami, zdobyli już 6 goli. Myszor byłby bardzo potrzebny w tym meczu od początku, ale nie było wiadomo, czy w ogóle wystąpi, bo boryka się z urazem kolana. Na szczęście mógł wejść w trakcie gry, ale "Mysza" w pełnym zdrowi i formie to znacznie zwiększenie siły rażenia "Pasów". Miejmy nadzieję, że na kolejny mecz będzie w pełni gotowy, by wystąpić od początku.
