Wysoka frekwencja i upomnienie dla męża zaufania w Łącku

Do godz. 17 w okręgu nr 14 zagłosowało 43 proc. z ponad 600 tys. uprawnionych do głosowania. Na Sądecczyźnie najwyższą frekwencję zanotowano w gminach Grybów (56 proc.) i Korzenna (50 proc.). W Nowym Sączu do urn poszło 47 proc. mieszkańców. Najniższy frekwencyjny wynik zanotowano natomiast w Piwnicznej i Muszynie (odpowiednio 40 i 41 proc.).

W Gorlickiem do godz. 17 najwyższą frekwencję zanotowano w Ropie - 47 proc., najniższą w Bieczu - 38 proc. W Gorlicach do urn poszło 41 proc. uprawnionych. W Limanowskiem prym w głosowaniu wiodła Laskowa, gdzie do lokali wyborczych poszło aż 53 proc. mieszkańców. Limanowa zanotowała frekwencję na poziomie 47 proc. Najniższa, 33 proc., była w gminie Niedźwiedź.

Do godz. 18 w całym okręgu nie stwierdzono poważniejszych incydentów związanych ze złamaniem ciszy wyborczej. W Mszanie Dolnej wyborcy zwrócili uwagę, że urna wyborcza jest pęknięta. Polecono, by ją zakleić taśmą i opieczętować. W Krynicy-Zdroju uruchomiono łącznie 700 kart wyborczych z rezerwy. W jednym z obwodów do południa frekwencja przekroczyła 60 proc., więc pojawiła się obawa, że kart może zabraknąć. Wiązało się to z dużą liczbą wyborców spoza Krynicy-Zdroju, którzy wypoczywają w kurorcie.

Najpoważniejszy incydent zanotowano w Łącku. Wyborcy zasugerowali, że jeden z mężów zaufania wprowadza w komisji chaos. Sugeruje np., że jakiś głos jest nieważny. Głośno też zapowiadał, że będzie brał udział w liczeniu głosów, co jest niedopuszczalne.

- Został upomniany, że jeśli nie zmieni swojego zachowania to zostanie usunięty z lokalu wyborczego - mówi Maria Zięba, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Nowym Sączu. - Przypomniano mu, że ustalenie czy oddane głosy są ważne są kompetencją komisji, a nie męża zaufania. Nie może on też brać udziału w liczeniu głosów.